28-letni Michał, barman z Grudziądza, kochał życie. – Był duszą towarzystwa, biła od niego pozytywna energia – opowiada matka. Niefrasobliwość i młodzieńcza brawura zamieniły życie Michała w koszmar. Jego tragiczna historia powinna być ostrzeżeniem dla wszystkich.
Nie skacz, bo tu płytko
– Idealna sceneria, by wypocząć i spędzić wolny czas. Ale nie do tego, by zakończyć swoje dotychczasowe życie – tak Michał wspomina ostatni dzień „poprzedniego życia”. Pamięta, że jakiś wędkarz ostrzegał: „Nie skacz, bo tu płytko”. Ale Michał nie posłuchał. – Byłem pod wodą, topiłem się, nie mogłem ruszać nogami, rękami – tyle zapamiętał z dramatycznego momentu. Diagnoza: uszkodzenie odcinka szyjnego kręgosłupa i w efekcie paraliż całego ciała. Gdy leżał w szpitalu wdały się infekcje, sepsa. – Już praktycznie postawiono na nim krzyżyk – wspomina Sebastian, pielęgniarz, który się nim opiekował i w którym Michał zyskał przyjaciela. – Kiedy poznałem Michała, nie widział przyszłości przed sobą. Nie mogłem na to patrzeć. Po ludzku chciałem pomóc – wyjaśnia.
Mam nadzieję spotkać miłość
Najtrudniejszy był powrót do „normalnego” życia. – To było wiele ciężkich decyzji, w tym rozstanie – opowiada Michał. Zdecydował o zerwaniu z dziewczyną. – Była bardzo młoda, kochałem ją, ale w tym stanie to wiadomo... – dodaje. Michał zawsze lubił gotować. Dziś ogląda w telewizji programy kulinarne. Cieszy się z każdego postępu w stanie zdrowia. – Niebawem, mam nadzieję, będę już żyć bez respiratora i samemu oddychać. Na razie to najważniejszy cel, a potem to już musi być łatwiej – mówi z przekonaniem Michał. Ma jeszcze wiele pragnień, począwszy „od przyziemnych jak kąpiel pod prysznicem – po powrót do pracy”.
Inspirowane prawdziwymi wydarzeniami
Idea programu dokumentalnego PZU zrodziła się trzy lata temu w odpowiedzi na wzrost liczby wypadków na drogach. W ramach prewencji tragicznych w skutkach zdarzeń komunikacyjnych TVP emitować będzie raz w tygodniu odcinek przedstawiający prawdziwą historię. Bohaterami programu są osoby wyszukiwane przez autorów programu m.in. na internetowych forach, grupach, stronach zbiórek internetowych lub wśród podopiecznych różnych fundacji na fundacyjnych stronach. Niekiedy od jednego z bohaterów można dowiedzieć się o losach innego, który pojawia się w kolejnym odcinku. Dla twórców programu to jednak dużo więcej niż 17 min emitowanego w telewizji odcinka. – To wzruszające i pouczające opowieści o ludziach, których spotkało nieszczęście. Ulegli wypadkowi przez własną nieostrożność albo z winy innych osób. Prezentując je, chcemy przestrzegać, edukować i zapobiegać podobnym tragediom. Zwracamy uwagę na zagrożenia, których nie wolno bagatelizować – mówi członek zarządu PZU Życie Dorota Macieja.