Piesiewicz wrócił z urlopu, ale w pracy się nie pojawił (ZDJĘCIA!)

2010-04-09 5:45

Senator Krzysztof Piesiewicz (65 l.) wrócił po zagranicznym urlopie do Polski. Spotkaliśmy go ostatnio, jak spacerował po żoliborskich alejkach, niedaleko swojego domu.

Sam polityk zapowiadał wcześniej, że pojawi się w Senacie 12 kwietnia, ale z naszych informacji wynika, że nie weźmie udziału w trwającym posiedzeniu izby. Czyżby wstydził się spojrzeć w oczy swoim kolegom, którzy już żałują, iż głosowali przeciwko odebraniu mu immunitetu?

- Z informacji, jakie otrzymałem od współpracowników senatora Piesiewicza, wynika, że nie pojawi się on na trwającym właśnie posiedzeniu Senatu. Zostałem też poinformowany, że 12 kwietnia również będzie nieobecny - zdradza "SE" Marek Rocki (57 l.), szef klubu senackiego PO. - Jak tylko pojawi się w Senacie, będziemy chcieli się z nim spotkać i porozmawiać o tym, jak widzi swoją dalszą przyszłość. Czy będziemy go prosić, by dobrowolnie zrzekł się mandatu lub immunitetu? Nie potrafię jeszcze w tej chwili powiedzieć... - tłumaczy Rocki.

Patrz też: Szantażysta Jan W. chce zwrócić pieniądze Piesiewiczowi - prosi mamę o kredyt

Od połowy grudnia, kiedy światło dzienne ujrzały filmy, na których widać, jak Piesiewicz przez zrolowany banknot wciąga do nosa biały proszek, znany polityk i scenarzysta zapadł się pod ziemię. Nie pojawiał się na posiedzeniach Senatu, nie reagował na wezwania senackiej komisji zajmującej się sprawą jego immunitetu, wyprowadził się też ze swojego mieszkania.

Początkowo w pismach wysyłanych do kolegów z Senatu swoją przedłużającą się nieobecność tłumaczył względami zdrowotnymi. Później o bezpłatny dwumiesięczny urlop zwrócił się do marszałka Senatu Bogdana Borusewicza (61 l.). W tym czasie, według "Wprost", miał przebywać we Włoszech. Jednak nie ma co się dziwić, że Piesiewiczowi nie spieszy się, by wrócić do pracy. Nikt bowiem nie czeka tu na niego z otwartymi ramionami. I choć jeszcze kilka tygodni temu w haniebny sposób senatorowie nie zgodzili się na uchylenie mu immunitetu, to po tym, jak prokurator Józef Gacek ujawnił obciążające Piesiewicza dowody, chcą jednak wyciągnąć wobec niego konsekwencje.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki