PiS nie potrafi bronić interesów Polski w PE, bo boi się Europy

2009-04-20 5:00

Polskie partie oficjalnie rozpoczęły kampanię przed czerwcowymi wyborami do Parlamen tu Europejskiego. W debacie "Super Expressu" dziś głos socjolog Leny Kolarskiej-Bobińskiej z PO

"Super Express": - Jak pani ocenia ostatni spot reklamowy PiS?

Lena Kolarska-Bobińska: - PiS zaatakował PO na gruncie krajowym, a przecież wybory do Parlamentu Europejskiego nie mają nic wspólnego z wyborami do polskiego parlamentu. Wybieramy naszych przedstawicieli, którzy będą decydować o sprawach całej Europy i o roli Polski w Europie; o tym, czy nasi przedstawiciele będą aktywni, mądrzy - czy będą potrafili rozmawiać ze swoimi kolegami i lobbować za naszymi sprawami. Oczywiście każda kampania europejska siłą rzeczy zahacza też o sprawy polskie, ale ostatni spot PiS dotyczy tylko i wyłącznie polityki bieżącej i rozliczania rządów Tuska. Jest to naturalne dla PiS, gdyż ta partia ma sceptyczny stosunek do tego, co się dzieje w Europie.

- Jak PO powinna zareagować?

- Powinna mówić o tym, czego dotyczą te wybory - o kwestiach związanych z Europą. Nie może ulegać tego typu walce politycznej - na tym najniż- szym poziomie, formułowanym w języku inwektyw. Naszym zadaniem jest pokazanie, dlaczego wybory do PE są ważne, dlaczego warto i powinniśmy brać w nich udział, jak będzie się w przyszłości zmieniała Europa i polityka europejska - o tym, jaki wpływ możemy na to wywrzeć. Platforma powinna mówić, jak ważny jest traktat lizboński i że trzeba szybko go ratyfikować, bo to jest krok naprzód. W interesie Polski leży bowiem silna Europa, a nie Europa rozpadająca się.

- Czyli PiS zależy na osłabieniu instytucji unijnych...

- PiS jest partią eurosceptyczną, która boi się Europy - nie potrafi dobrze lobbować za interesem Polski i wyrażać go. Będzie siłą rzeczy sprowadzała całe wybory do oceny dotychczasowego rządzenia ekipy Platformy Obywatelskiej. Szkoda, bo w ten sposób traci się bardzo ważny element. Te wybory są bowiem okazją do rozmowy o tym, jakiej Europy chcemy, jak możemy na nią wpływać, co zrobić, żeby PE i instytucje europejskie były bliższe obywatelowi. Szalenie istotne jest informowanie obywateli o tym, jak ważne są te instytucje - informowanie, że 60-70 proc. prawa krajowego powstaje właśnie w nich. Polska musi być tam dobrze reprezentowana. Jeżeli dojdzie do walki na spoty, to nic z tego nie wyjdzie.

- Jak w walce o te wszystkie sprawy mogą się zjednoczyć ludzie, którzy mają tak różne poglądy jak Danuta Huebner i Marian Krzaklewski?

- Jest kilka bardzo ważnych rzeczy kierunkowych, które łączą wszystkich Polaków i przedstawicieli poszczególnych partii. Przedstawiciele PO, bez względu na to, z jakiego nurtu się wywodzą, będą działali w ramach Europejskiej Partii Ludowej. Tam musimy się zastanowić, jak ma wyglądać przyszły budżet europejski, co zrobić, żeby zdobyć więcej pieniędzy na wyrównywanie różnic w poszczególnych regionach, jest też kwestia polityki wschodniej. Nie obawiam się różnic, bo one mogą wynikać tylko z kwestii światopoglądowych, a te nie są ważne dla UE i przyszłego kształtu całej Europy.

Lena Kolarska-Bobińska

Profesor socjologii, od 1997 r. dyrektor Instytutu Spraw Publicznych. Kandydatka do Parlamentu Europejskiego (PO)

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki