Platforma chce się pozbyć Marcinkiewicza

2009-06-17 21:35

Choć Kazimierz Marcinkiewicz nie ma ostatnio dobrej prasy, jego nazwisko okazało się wystarczająco popularne, aby zdobyć mandat do europarlamentu i to z przedostatniego miejsca. Jednak niespodziewany sukces świeżo upieczonego europosła Bogdana Kazimierza Marcinkiewicza to dla PO kłopot.

Bogdan Kazimierz Marcinkiewicz kandydował do Parlamentu Europejskiego z dziewiątego miejsca na śląskiej liście Platformy. Znalazł się tam, bo w PO liczono na to, że jego "znane" imię i nazwisko, nawet umieszczone na końcu listy, przyciągnie głosy. Celem był mandat dla startującego z czwartego miejsca wicewojewody śląskiego Adama Matusiewicza.

Zamiar się powiódł, aż za dobrze. Bogdan Kazimierz Marcinkiewicz, choć zrezygnował z własnej kampanii, zdobył więcej głosów niż Matusiewicz. W efekcie to on pakuje się do Brukseli, a wicewojewoda może zapomnieć o mandacie. Przynajmniej na razie, bo Platforma już szykuje plan awaryjny, jak wyjść z tej niespodziewanej sytuacji.

Jak ustalił "Dziennik", Marcinkiewicz będzie europosłem, ale tylko przez rok, do czasu wyborów samorządowych, kiedy to skończy się kadencja Matusiewicza. Wówczas europoseł miałby dobrowolnie zrezygnować z mandatu, powołując się np. na problemy zdrowotne lub rodzinne, a jego miejsce zająłby właśnie Matusiewicz.

Pytanie tylko, czy Bogdan Kazimierz Marcinkiewicz zastosuje się do tego planu. Być może jak były premier pokaże, że potrafi iść pod prąd.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki