Platforma chciała zaatakować PSL

2008-07-31 13:00

Czy to już koniec rządów miłości?

Kilka tygodni temu w PO pojawił się pomysł, aby publicznie zaatakować koalicjanta. Z jakiego powodu? Jak pisze "Dziennik", w PO narasta rozczarowanie PSL. Platforma zarzuca ludowcom nepotyzm przy obsadzaniu stanowisk, wycofywanie się z wcześniejszych ustaleń i opór przed realnymi zmianami. Czyli wszystko to, przed czym ostrzegali Platformę komentatorzy sceny politycznej tuż po wyborach, a na co Platforma odpowiadała "PSL bardzo się zmieniło". Teraz i PO rozumie, że nie zmieniło się wcale.

Pomysł skrytykowania ludowców jednak upadł, ponieważ PO przestraszyła się, że taki atak może wepchnąć koalicjanta w ramiona PiS, zwłaszcza gdy notowania ludowców spadną poniżej 3 proc. Dlatego postanowili udawać, że wszystko jest w porządku - stwierdza "Dziennik".

Wiadomo jednak, do którego z ludowców Platforma ma najwięcej zarzutów. Okazuje się, że najbardziej podpadł Waldemar Pawlak. Jako minister gospodarki miał się zająć ograniczeniem przepisów krępujących przedsiębiorczość, na razie bez efektów. Jednak nic mu nie grozi (od razu przypomina się piosenka Kazika Staszewskiego "Panie Waldku, pan się nie boi"). Zdaniem polityków Platformy to właśnie Pawlak jest gwarantem koalicji, ponieważ jego wewnątrzpartyjna opozycja sprzyja PiS.

Bliski jest koniec rządów miłości.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki