Potencjał rozczarowania rządami Platformy jest coraz większy

2009-08-22 7:00

- głos Jacka Żakowskiego w dyskusji "SE" o roli mediów wobec władzy

"Super Express": - Prof. Zdzisław Krasnodębski na łamach "Super Expressu" stwierdził, że polskie media mają problem z wypełnianiem swoich funkcji kontrolnych.

Jacek Żakowski: - Częściowo mogę się zgodzić z tymi zarzutami. Wydaje mi się jednak, że nie docenia on czynnika socjo-psychologicznego. Osąd publiczny nigdy nie jest sprawiedliwy. Sympatia i kredyt, jakim dziennikarze darzą nową władzę, są w pewnym stopniu naturalne. Zwłaszcza w tym pierwszym okresie nadziei wybacza się jej zbyt wiele. Później przychodzi rozczarowanie i przywiązuje się zbyt dużą wagę do rzeczy negatywnych. Sam na początku rządów PiS dawałem im spory kredyt. W przypadku PO było podobnie. Dziś górę bierze rozczarowanie. Nie zgadzam się jednak, że afera Rywina rozeszłaby się dziś po kościach. Wieńczyła ona pewną epokę, zbiegając się z oczekiwaniem zmian. III RP w ówczesnej formie po prostu się wyczerpała. Czekała na coś, co zdetonuje ładunek frustracji, napięcia. Dziś mamy do czynienia z kolejną, początkową fazą nowej dynamiki. Wydaje mi się, że potencjał rozczarowania rządami Platformy jest dość duży i narasta. I negatywne sygnały będą znajdowały większe odbicie w mediach.

- Dziennikarze rozczarowują się rządem Tuska zdecydowanie wolniej niż ludzie kultury bądź ekonomiści. Media zafundowały Donaldowi Tuskowi nawet nie miesiące, ale dwa "miodowe lata". Nie za dużo?

- To zależy. Ta akceptacja trwała długo, bo trauma po rządach PiS była naprawdę spora. I była wynikiem ulgi, ale i obaw, by poprzednicy nie wrócili. Mam jednak wrażenie, że ta łagodność odnosi się tylko do niewielkiego środowiska "Gazety Wyborczej". Ta od początku krytykowała PiS i długo ulgowo traktowała PO. Ale choćby "Dziennik" do końca rządów Kaczyńskiego udzielał mu poparcia. Nawet jego pomysły były już kabaretowe, pojawiały się panegiryki redaktora Karnowskiego o prezesie. Od początku mieliśmy też tytuły krytyczne wobec PO. Przecież tacy dziennikarze jak Piotr Semka czy naukowiec, ale też publicysta prof. Krasnodębski nie zniknęli. Niektóre tytuły, jak "Polityka", były nastawione wobec PO bardzo pozytywnie. Dziś się rozczarowują. Słynna okładka "Tusku musisz" mogłaby pojawić się i teraz. Ale z tekstów wynika, że to "musisz" apeluje, by premier zaczął wreszcie robić coś sensownego.

- Mówimy o prasie. Największy wpływ na polityków i kształtowanie opinii ma jednak telewizja.

- Tu problem jest poważniejszy. W telewizji nie ma dziś dziennikarstwa merytorycznego. Zajmuje się głównie teatrem, a nie treścią polityki. I w uprawianiu tego teatru PO jest bardziej estetyczna niż PiS. Weźmy np. TVN. Tam nie ma dziennikarstwa wychodzącego poza dyskusje "tym wzrosło, a tym spadło". Do istotnej rangi podnosi się kłótnie polityków. I przy tych kłótniach pozostają tylko sympatie. Siłą rzeczy są one po stronie, która wygląda na bardziej cywilizowaną. Jarosław Kaczyński i część jego kolegów zeszli tak nisko w estetyce polityki, że stali się nie do zaakceptowania. I to prostacka retoryka stała się powodem odrzucenia ich przez wokółinteligencką grupę, jaką stanowią w Polsce dziennikarze.

- W czasach rządów PiS używał pan określenia "dziennikarze reżimowi". Czy ci, którzy sprzyjają i usprawiedliwiają Tuska, też są reżimowi?

- To określenie Mariusza Janickiego. Ale muszę przyznać, że w znacznej mierze pozostaje aktualne także i dziś. W mediach działają silne środowiska związane z PO i z PiS. Przewaga Platformy w tym środowisku nie ma jednak charakteru politycznego, ale kulturowy. Dziennikarze są w naszym kraju częścią kultury wielkomiejskiej. PiS reprezentuje zaś w tym sensie polską prowincję. I pojawia się bariera, która w ten sam sposób dotyka PSL. Ludowcy wydają się partią dość rozsądną. Nawet Leszek Kołakowski zapowiadał, że będzie na nich głosował. Dla mediów PSL jest jednak obcy kulturowo. I myślę, że z PiS zaczyna być podobnie. A skoro, zwłaszcza w telewizji, polityka relacjonowana jest w sposób niemerytoryczny, ale wyłącznie emocjonalny, to ta bariera emocjonalno-kulturowa odgrywa ogromną rolę. I myślę, że nie ma na to ratunku. I jeżeli ktoś chce wygrać sympatię mediów, to musi zastosować się do tego klucza.

Jacek Żakowski

Dziennikarz i publicysta tygodnika "Polityka"

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki