Kąty Wrocławskie. Kaleki strażak Sławomir Wilczyński: Potrzebuję nóg żeby znów ratować ludzi

2011-05-04 22:00

Pomaganie innym to nie była tylko praca. To był sens jego życia. Niestety, spiesząc na ratunek konającemu mężczyźnie strażak Sławomir Wilczyński (32 l.) z Kątów Wrocławskich sam miał tragiczny wypadek. Stracił obydwie nogi. Nie poddał się jednak i zamierza wrócić do zawodu. Potrzebuje tylko specjalnych protez. - Zbieram pieniądze na nowe nogi - opowiada. - A kiedy mi się to uda, znów chcę ratować ludzi.

Tragiczny wypadek pamięta jak przez mgłę. Jechali z kolegami wozem strażackim na sygnale.

- To było nietypowe wezwanie - mówi Sławomir. - Pędziliśmy, by reanimować starszego mężczyznę. Nie mogła do niego dojechać szybko karetka. A my byliśmy bliżej...Niestety, strażacy nie dotarli na miejsce. Nagle przed nimi wyrósł wielki tir. - Pojawił się nie wiadomo skąd. Nie miałem szans na hamowanie, nie miałem gdzie uciekać - wspomina wypadek.

Patrz też: Chrząchowa: WSKOCZYŁEM do studni, żeby RATOWAĆ synka

Samochody zderzyły się czołowo. Kabina wozu strażackiego została dosłownie zmiażdżona. - To cud, że Sławek przeżył - mówią koledzy strażaka. Miał jednak uszkodzoną śledzionę i złamaną rękę. Trzeba było mu amputować obie zmiażdżone nogi. Początkowo mężczyzna był załamany. Szybko jednak doszedł do siebie. Wypadek nie odebrał mu chęci niesienia pomocy innym.

- Praca to całe moje życie - mówi.

- Marzę tylko o niej.

Aby Sławomir mógł znów być strażakiem, potrzebna mu jest długa rehabilitacja i specjalistyczne protezy, które kosztują około 30 tys. zł.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki