Profesorze, skąd bierzesz siły?!

2008-08-04 4:00

Były minister zdrowia na rybach tryska energią. Na łódce wiosłuje jak młodzieniaszek.

Najpierw zrzucił z siebie koszulkę polo i założył czapkę bejsbolówkę. Potem wskoczył do łódki, napiął mięśnie i sprawnymi ruchami wioseł wprawił ją w ruch. Prof. Zbigniew Religa (70 l.) nawet na urlopie nie zamierza zwalniać tempa. Pilnie przygotowuje się do zawodów wędkarskich. - Mam się dobrze - mówi. - Robię swoje i nie przejmuję się gadaniem ludzi - odpowiada, gdy pytamy o plotki, według których były minister znów ma problemy ze zdrowiem.

"Super Express" spotkał prof. Religę na Mazurach. Uśmiechnięty, wyluzowany, tryskał humorem. Nie przypominał człowieka, który w ostatnich kilkunastu miesiącach zmagał się z ciężką chorobą nowotworową. Jak ustaliliśmy, nad jeziorem Gołdap polityk szlifuje formę przed wrześniowymi zawodami wędkarskimi. - Chcę rozpoznać teren - zdradza nam z uśmiechem znany kardiochirurg.

Trzeba przyznać, że w formie jest doskonałej. W iście sprinterskim tempie wiosłował po jeziorze i jego zakamarkach. Czasem tylko na chwilę cumował przy szuwarach, by zregenerować siły. Wyglądał przy tym na bardzo zadowolonego.

Jak zwykle, w wędkarskich eskapadach towarzyszy Relidze jego żona. Pani Anna pomaga nosić wędki, służy radą i dobrym słowem. Dba też, by profesor zbytnio się nie przemęczał. To jednak trudne zadanie, bo słynny kardiochirurg nawet na urlopie nie zwalnia tempa. Wędkarstwo to jego żywioł. Niedawno chwalił się nam, że złowił ponadmetrowego suma!

Jak sam twierdzi, ostatnie dobre wyniki badań ewidentnie dodały mu sił do działania. Lada chwila wylatuje w sentymentalną podróż po USA. - Pracowałem tam w latach siedemdziesiątych. Chcę odwiedzić stare kąty - mówi. Ale nawet za wielką wodą nie ma zamiaru rozstać się z kijem, żyłką i spławikiem. - Jeszcze nigdy nie łowiłem na Wielkich Jeziorach. Powinno być ciekawie - cieszy się sympatyczny polityk.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki