Przesuń wreszcie ten przystanek

Podjeżdżający na przystanek autobus znajduje się dosłownie kilka metrów od okien mieszkańców bloku przy ul. Solec 36. Spółdzielnia mieszkaniowa zaproponowała przeniesienie przystanku autobusowego i na własny koszt przygotowała projekt. A miasto od trzech lat ich zwodzi.

- Moje okna wychodzą na ulicę. Przystanek jest tuż pod nimi. Cały dzień słyszę trzaskające drzwi, skrzypiące hamulce. To horror - mówi Mirosława Rogozińska (70 l.), mieszkanka budynku przy ul. Solec 36.

Źle położony przystanek to niejedyny problem tego miejsca. Ludziom chcącym przejść na drugą stronę jezdni widoczność skutecznie zasłania położony tu postój taksówek.

- Zaproponowaliśmy zamianę miejscami przystanku autobusowego z postojem taksówek. Nasza spółdzielnia wykonała projekt na własny koszt - mówi Małgorzata Szatan (48 l.), prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Powiśle".

Po przebudowie autobusy zatrzymywałyby się kilkadziesiąt metrów dalej, w specjalnej zatoczce, nie tamując ruchu. Widoczność na przejściu dla pieszych poprawiłaby się.

Od 2006 roku spółdzielnia wysyła pisma do odpowiednich służb w tej sprawie. Najpierw projekt zatwierdzono. Później okazało się, że nawierzchnia podlega trzyletniej gwarancji, więc prace są niemożliwe. Zatwierdzony projekt został anulowany. Teraz gwarancja wygasła, spółdzielnia znów postanowiła działać.

- Mijają trzy lata, jak nas zwodzą. Mamy tego dosyć! Nie mogę pojąć lekceważenia ze strony władz. Nie szanują ani naszego czasu, ani pieniędzy - skarży się Grażyna Stadnicka (60 l.), członkini rady nadzorczej.

- Problem na odcinku Ludna - Dobra nie dotyczy Zarządu Dróg Miejskich - twierdzi Urszula Nelken, rzecznik prasowy ZDM.

Innego zdania jest biuro inżyniera ruchu. - ZDM miał przygotować nowy projekt zagospodarowania ruchu. Ostatecznie uznał, że obecne rozwiązanie jest najlepsze - mówi nam Janusz Galas (52 l.), inżynier ruchu.

Urzędy więc za plecami mieszkańców załatwiły sprawę. Urzędnicy, jak zwykle, mają w nosie zdanie warszawiaków.