PRZYJACIÓŁKA VIOLETTY VILLAS, Mariola Pietraszek: To ja UMALUJĘ Violettę do TRUMNY. Zmarła gwiazda będzie miała PERUKĘ

2011-12-19 12:30

Nie opiekunka Violetty Villas (†73 l.) Elżbieta Budzyńska, a przyjaciółka gwiazdy spełni ostatnią wolę zmarłej. To właśnie na ręce Marioli Pietraszek artystka złożyła szczegółowe dyspozycje dotyczące własnego pochówku. - Mam mieć kolorki, mam być na różowo. Masz się mnie nie brzydzić! Pamiętaj! - mówiła Villas przed śmiercią.

To było wczesną wiosną 1986 r. Villas miała zaśpiewać swój recital w warszawskim teatrze "Syrena". Mariola Pietraszek była wtedy dziennikarką... - Przerażona i przygotowana na wszystko, co najgorsze, szłam na swój pierwszy wywiad z wielką gwiazdą. Słyszałam nieraz, że pani Villas nie lubi dziennikarzy, potrafi ich zwymyślać, a nawet wyrzucić za drzwi... - wspomina tamten dzień pani Mariola.

- Stała przed garderobą, ubrana w dżinsy, skromną bluzkę, spod wiśniowej chusty spływały piękne złote loki. Obrzuciła mnie uważnym spojrzeniem: "O, taka młoda". To źle czy dobrze, myślałam coraz bardziej przerażona. Tymczasem Violetta Villas okazała się bardzo miła, odpowiedziała na wszystkie pytania i ani przez chwilę nie dała odczuć dystansu dzielącego początkującą dziennikarkę i wielką gwiazdę, jaką przecież była - dodaje.

Pomału ta znajomość zaczęła przeradzać się w przyjaźń. A zaprzyjaźnić się z Villas wcale nie było łatwo. Musiała się przekonać, czy to uczucie jest szczere i bezinteresowne. Wymagała też bezwzględnej lojalności... - W 2003 albo 2004 roku Violetta zadzwoniła do mnie i powiedziała:

"Marioleniu, jak umrę, to możesz być pewna, że nie będzie to naturalna śmierć. Ty masz mnie przygotować do pochówku. Mam mieć kolorki, mam być na różowo. Masz się mnie nie brzydzić! Pamiętaj!" - opowiada o tamtej rozmowie pani Mariola.

W tamtym okresie Villas była już silnie związana z Budzyńską. Pietraszek dobrze pamięta, jak opiekunka traktowała przyjaciół gwiazdy...

- Villas wróciła do Polski po nieudanym małżeństwie z Tedem Kowalczykiem. Wtedy rodzina i bliscy zorientowali się, że Budzyńska robi wszystko, by skłócić swoją panią z otoczeniem. "Ty k..., ty odczep się od pani Violetty" - usłyszałam kiedyś.

Musiałam walczyć o dostęp do Violetty, przyjeżdżałam do niej nawet bez zaproszenia, żeby sprawdzić, co dzieje się w Lewinie. Ostatnio nie byłam tam już wpuszczana - opowiada.

Peruka Violetty Villas wybrana...

Pani Miecia, szefowa warszawskiego zakładu Tresa, pomagała synowej Małgorzacie Gospodarek i Marioli Pietraszek w doborze odpowiedniej peruki. Mimo iż Villas miała piękne naturalne włosy, przed śmiercią zażyczyła sobie odpowiedniej peruki.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki