Gdy na dworzec wjechał skład kierujący się do Bydgoszczy, rzucił się wprost pod lokomotywę. W ciężkim stanie trafił do szpitala. Stracił obie nogi, ale żyje.
Gdy jego stan poprawi się na tyle, aby można było z nim rozmawiać, zajmą się nim policyjni psycholodzy.