Paulina (19 l.) pamięta swoją ukochaną mamę Barbarę (40 l.), jak przez mgłę - miała zaledwie 5 lat, gdy kobieta zachorowała na stwardnienie rozsiane i zmarła. Krótko po jej śmierci ojciec dziewczyny, Krzysztof (48 l.), poślubił Justynę S. (38 l.). Kobieta zamieszkała w ich domu w Rabalinie i na początku nic nie zapowiadało koszmaru. Spokój nie trwał jednak długo. W domu coraz częściej pojawiał się alkohol. Starsza siostra i brat Pauliny wyprowadzili się do Suwałk, a ona musiała usługiwać złej macosze.
- Czepiała się mnie bez powodu. Biła czym popadnie, szarpała za włosy, wyzywała - wspomina 19-latka. - Zmuszała mnie do pracy w gospodarstwie i nie pozwalała brać jedzenia z lodówki. Często musiała mi wystarczyć kromka suchego chleba - dodaje dziewczyna.
Po gimnazjum Paulina zaczęła naukę w zawodówce w pobliskich Suwałkach i zamieszkała w bursie. - Dostawałam do szkoły 120 zł na miesiąc, a macocha mówiła, że to za dużo - opowiada Paulina. - Najgorsze było jednak to, że śmiała się z mojej mamy i nazywała ją głupią - dodaje ze łzami w oczach.
W marcu tego roku zmarł nagle ojciec dziewczyny. Macocha wyprzedała rodzinny majątek, a od Pauliny i jej rodzeństwa domaga się domu i ziemi. Tego dla dziewczyny było za wiele. Za namową krewnych podała macochę do sądu. Kobiecie za znęcanie się psychiczne i fizyczne nad pasierbicą grozi teraz 5 lat więzienia. Zła macocha nie przyznaje się do winy.