RACIBÓRZ. Zamordował i poćwiartował kumpla - teraz zgłosił się do prokuratury

2013-07-30 0:14

Ostatni z okrutnych oprawców w rękach sprawiedliwości. Krzysztof K. był od 20 lat poszukiwany przez policję jako podejrzany o morderstwo. Być może ruszyło go sumienie, a może nie chciał do końca życia uciekać? Nie wiadomo. Pojawił się w raciborskiej prokuraturze, przedstawił i powiedział, że jest poszukiwanym zabójcą.

W marcu 1993 r. Krzysztof K. i jego czterej kompani - Zbigniew W., Marcin S. oraz Edward H. siekierą zabili swojego kumpla - Tomasza N. Pozostali bandyci już dawno zostali osądzeni, tylko Krzysztof K. zdołał ujść, jak się okazało do Francji. Przez 20 lat tam żył. Ale niedawno wszedł jak gdyby nigdy nic do Prokuratury Rejonowej w Raciborzu. Wyznał kim jest i co zrobił. - Poszukiwany przyszedł w towarzystwie adwokata. Nie wiem, czy ruszyło go sumienie, ale wiem, że jego miejsce pobytu we Francji zostało namierzone, a procedura ekstradycji już była wszczęta - mówi zastępca prokuratora rejonowego w Raciborzu Franciszek Makulik.

To była zbrodnia, która wstrząsnęła Raciborzem. Mówiono nawet o porachunkach mafijnych. Prawda okazała się bardziej prozaiczna. Do zabójstwa doszło w środowisku złodziejskim. - Zbrodnia była niezwykle brutalna. Czwórka bandytów zwabiła Tomasza N. w ustronne miejsce nad Odrą. Tam zaczęła się masakra. Na Tomasza N. spadły ciosy siekierą. Był tak zaskoczony, że zdążył tylko spytać: "Ty mnie chcesz zabić"? Kiedy skonał, jego ciało przestępcy porąbali i wrzucili do rzeki - opowiada Adrian Czarnota, dziennikarz "Nowin Raciborskich".

Śledztwo ruszyło, gdy jeden z wędkarzy w zakolu Odry natrafił na pływające w wodzie ciało Tomasza N. Było pozbawione głowy i kończyn. W śledztwie okazało się, że Tomasz N. zginął, bo próbował oszukać swoich kumpli. Cała piątka trudniła się złodziejstwem. Tomasz N. jednak postanowił, że opuści wspólników i zacznie działać samodzielnie. Odchodząc, zabrał z dziupli złodziejskiej ukradzione wcześniej pieniądze i kilka najcenniejszych rzeczy. Nie zdążył wyjechać z Raciborza, a szajka go dopadła i ciężko pobiła. Później czwórka oszukanych złodziei doszła do wniosku, że trzeba odebrać Tomaszowi N. życie. To miało zagwarantować, że już nie będzie próbował ich wykiwać.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki