Miał być spacerek i pewny awans do fazy play-off Ligi Mistrzów. Ale choć pewni siebie piłkarze Chelsea Londyn zagrają na wiosnę w Champions League, to ich kibice musieli wczoraj nerwowo zagryzać paznokcie. "The Blues" męczyli się z rumuńskim CFR Cluj, a zwycięstwo 2:1 zapewniło im dwóch piłkarzy z ubogiego afrykańskiego kraju.
- Czy czuję presję? Oczywiście, że nie! Kiedy pracowałem w Brazylii, musiałem radzić sobie ze 180 milionami selekcjonerów. W Chelsea czuję się komfortowo, ale wiem, że po prostu musimy awansować. Jeśli tego nie zrobimy, to zacznę chyba pakować walizki - wypalił przed tym meczem trener londyńczyków, Brazylijczyk Luiz Felipe Scolari.
Wygląda na to, że na razie nie musi wyjeżdżać z Wysp Brytyjskich. A wszystko dzięki Romie, która pokonała 2:0 Bordeaux, które ścigało Chelsea, oraz dzięki reprezentantom Wybrzeża Kości Słoniowej - Salomonowi Kalou (23 l.) i Didierowi Drogbie (30 l.). Ten ostatni, skłócony z trenerami i działaczami, po raz kolejny pokazał, jak ważny jest dla drużyny.
Do dalszej fazy mógł awansować również Anorthosis Famagusta Łukasza Sosina. Piłkarze z Cypru mogli stać się sprawcami największej sensacji w historii Ligi Mistrzów, ale okazali się po prostu za słabi, by na wiosnę rywalizować w 1/8 finału. Mało tego, nie zagrają nawet w Pucharze UEFA! W Atenach nie dali rady Panathinaikosowi (0:1) i by marzyć o zajęciu trzeciego miejsca w grupie B, musieli liczyć, że Inter Mediolan nie przegra z Werderem Brema. Efekt? Niemcy pokonali drużynę Jose Mourinho 2:1 i to oni awansowali do Pucharu UEFA.
A Sosin już tradycyjnie przesiedział cały mecz na ławce rezerwowych.