Rybnik. Śmierć 3-latki: żona wybaczyła mężowi, że zostawił Oliwkę w rozgrzanym aucie [AKTUALIZACJA - są zarzuty!]

2014-06-14 9:49

Mąż uśmiercił jej ukochaną córeczkę. Zostawił dziecko w rozgrzanym aucie i poszedł na 8 godzin do pracy. Mimo to Sonia Ś. (37 l.), matka małej Oliwki (†3 l.), wybaczyła mężczyźnie. Mało tego! Odwiedza go w szpitalu psychiatrycznym, do którego trafił po tragedii, i pociesza jak może. Tymczasem w piątek prokurator postawił mu zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci córki.

Ojciec Oliwki Krzysztof Ś. (40 l.) jest ciągle w szoku. Jego stan jest na tyle poważny, że lekarze długo nie pozwalali policji na rozmowę z nim. Tylko najbliższa rodzina odwiedzała go w szpitalu. W końcu w piątek lekarze zgodzili się na przesłuchanie.

> ZARZUTY DLA OJCA OLIWII - CZYTAJ TUTAJ NAJNOWSZE <

Mężczyźnie prokurator przedstawił zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci córki. Grozi za to kara 5 lat pozbawienia wolności. Jednocześnie zdecydowano, że pozostanie w szpitalu.

Próbuje go tam podtrzymywać na duchu żona Sonia.

W środę kobieta przyjechała do męża w towarzystwie dziadków Oliwki: Jerzego (66 l.) i Jadwigi (64 l.) Ścieszków. Wczoraj przyjechała do szpitala z siostrą. - Jak tylko Krzyś zobaczył żonę, zaczął szlochać - opowiada nam Jerzy Ścieszka. - Objąłem go, przytuliłem, ale porozmawiać się nie dało, on płakał, mnie się łamał głos. Zostawiłem go samego z Sonią, rozmawiali dość długo - opowiada dziadek Oliwki. I dodaje, że Sonia dalej kocha Krzysztofa.

- Myślę, że ona zdaje sobie sprawę, że oboje są sobie potrzebni. Mówiła mu, że muszą się trzymać razem, że muszą jakoś dać radę, bo przecież mają jeszcze synka, 11-letniego Adriana. Mają więc dla kogo żyć. Mnie dopiero w tym szpitalu tak wszystko uderzyło, jestem wytrzymały, ale trudno to znieść - mówi "SE" pan Jerzy.

Żona wybaczyła mężowi śmierć córeczki

Krzysztof Ś. ma ogromne poczucie winy. Wie, że nic nie usprawiedliwia tego, co zrobił. Cała rodzina uważa, że wszystko, co zaszło, było koszmarnym wypadkiem. Ot, zły los...

- On mówił, że wyszedł z pracy z myślą o tym, by wsiąść w auto i podjechać po Oliwkę do przedszkola. Straszna prawda dotarła do niego dopiero, gdy znalazł się w samochodzie. Jak to się stało, że nie był tego świadomy, co go zaćmiło? Wini siebie za to i nie wiem, czy kiedykolwiek uda mu się wrócić do dobrego stanu. Dziś to jest całkiem inny człowiek niż jeszcze trzy dni temu. Boję się o niego - mówi Jerzy Ścieszka.

Z ustaleń policji wynika, że wcześniej dziewczynkę do przedszkola odprowadzała matka. Niedawno jednak rodzina przeprowadziła się do nowego domu, w innej części miasta i odwożenie Oliwki spadło na ojca - pisze gazeta.pl.

W środę z Anglii do Polski wróciła także siostra Soni Ś., Teresa M. (28 l.). To chrzestna tragicznie zmarłej Oliwki. Teraz opiekuje się mamą dziewczynki.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Zobacz: Rybnik: są wyniki sekcji zwłok 3-letniej Oliwki! Czy można ją było uratować?

Mężczyźnie przedstawiono zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci córki. Grozi za to kara 5 lat pozbawienia wolności.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki