SANOK, strzelanina na CEGIELNIANEJ: Kamila M. nie żyje przez BŁĄD POLICJI? Dlaczego TAK DŁUGO NEGOCJOWANO z kryminalistą?

2013-01-11 18:19

Dlaczego policja przez 12 godzin negocjowała z uzbrojonym bandytą, na co tak długo czekała? Czy 17-letnia Kamila M. nie żyje przez błędy w akcji? Mnożą się pytania po czwartkowej obławie w Sanoku. Kilkunastogodzinna akcja zakończyła się znalezieniem dwóch ciał. Czy scenariusz mógł być inny?

Akcja przed mieszkaniem Andrzeja B. ps. Żółw zaczęła się po godz. 12 Kiedy policja chciała zatrzymać mężczyznę podejrzanego o zabójstwo o zabójstwo 29-latka z pobliskiej miejscowości, ten ostrzelał funkcjonariuszy z okna. Nikt nie ucierpiał, ale zaczęło się kilkunastogodzinne logistyczne przedsięwzięcie.

32-latek zabarykadował się w mieszkaniu a z nim 17-letnia partnerka. Na miejscu szybko zjawili się policyjni negocjatorzy i antyterroryści. Rozpoczynają się negocjacje z ukrywającym się desperatem. Choć lepiej byłoby działania funkcjonariuszy nazwać próbą negocjacji, bo ani na moment nie udało się nawiązać kontaktu z Andrzejem B.

Akcja trwa kolejne godziny. Zapada zmrok, blok szczelnie obstawiony jest radiowozami, ale żadnego przełomu w negocjacjach nie ma. Dopiero ok. 1 w nocy antyterroryści szturmem wchodzą do mieszkania przy Cegielnianej 14. Ale jeszcze przed drzwiami kilkukrotnie apelują do mężczyzny o dobrowolne poddanie się. Kiedy wyważają drzwi, znajdują w środku dwa ciała: Andrzeja B. i 17-letniej Kamili M.

Tak wyglądał scenariusz zdarzeń z nocy z czwartku na piątek. Czy mógł być inny, gdyby policja do bloku wkroczyła kilka godzin wcześniej? Nie wykluczone, bo według nieoficjalnych informacji, negocjatorzy przez kilka godzin próbowali rozmawiać z parą, która już nie żyła. Oboje zmarli prawdopodobnie około godz. 18-19. To oznacza, że antyterroryści spóźnili się ze szturmem nawet o 7 godzin.
Nie wykluczone też, że gdyby zdecydowali się na to wcześniej, Kamila N. mogłaby żyć. Wiadomo bowiem, choć nieoficjalnie, że kobieta nie popełniła samobójstwa. W mieszkaniu miało dojść do zabójstwa. Najprawdopdobniej 32-latek zastrzelił swoją partnerkę a potem popełnił samobójstwo. Sąsiedzi mówią o krzykach, kobiety, jakie dochodziły z mieszkania.
Dziś nie da się już odpowiedzieć na pytanie, czy antyterrorystom udałoby się uratować 17-latkę. Ale można zastanawiać się, dlaczego taka próba w ogóle nie została podjęta. Policja zapewnia, że Kamila M. rozmawiała z negocjatorami i dobrowolnie została w mieszkaniu. Dlaczego jednak nie próbowano wydostać dziewczyny, skoro wiadomo było, e jej partner jest kryminalistą, skłonnym do zabójstwa.

Policja odpiera wszelką krytykę akcji. Wielogodzinne, bezskuteczne negocjacje tłumaczy tym, że "priorytetem jest zawsze zakończenie sprawy polubownie". Dodaje, że działania muszą być bezpieczne dla wszystkich.

Ostre słowa pod adresem policji padły ze strony byłego ministra sprawiedliwości. Zbigniew Ziobro zarzuca kierującym akcją, że zabrakło im odwagi podjęcia trudnej decyzji. - Policja powinna była podjąć męską decyzję - życie sprawcy czy ofiary. Zawsze życie ofiary jest ważniejsze - stwierdził polityk.

CZYTAJ WIĘCEJ: OBŁAWA NA ANDRZEJA B. W SANOKU

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki