Jak ujawniło wczoraj RMF FM, Marzec sam uruchomił system do telekonferencji, bo przygotowywał się do połączenia z komendami powiatowymi. Niedługo później do gabinetu weszła jego podwładna: Katarzyna Szawdylas-Wasielewska. Właśnie wtedy miała miejsce budząca kontrowersje i niesmak rozmowa. Z systemu miał ją zgrać pracownik działu technicznego. Jak przedostała się do mediów, tego nie wiadomo. Wiadomo, że na pewno nikt nie podsłuchiwał komendanta z podwładną.
Patrz też: Sekskomendant Leszek Marzec w elicie
Przypomnijmy, chodzi o seksaferę w opolskiej policji, która wybuchła pod koniec maja. Do mediów wyciekły wtedy pikantne nagrania, na których słychać, jak komendant Leszek Marzec rozmawia ze swoją podwładną m.in. o łączących ich stosunkach intymnych i o seksie bez zabezpieczenia. Posługują się przy tym wielokrotnie niewybrednymi epitetami. Przykład? - Jest czymś niefajnym, jeżeli jak tam mi wkładasz, czy wkładałeś, to z prezerwatywą, a jak już tu, to nie - mówi policjantka. Po ujawnieniu skandalicznych nagrań Marzec stracił swoje stanowisko. Wobec policjantki prowadzone jest postępowanie dyscyplinarne.