Sekskomendant Marzec nagrał się sam

2013-09-10 4:00

Ale wpadka! Okazuje się, że nikt celowo nie nagrywał słynnej rozmowy byłego szefa opolskiej policji nadinsp. Leszka Marca z jego podwładną, podczas której ujawnili pikantne szczegóły swojej znajomości. Marzec nagrał się sam, przez przypadek...

Jak ujawniło wczoraj RMF FM, Marzec sam uruchomił system do telekonferencji, bo przygotowywał się do połączenia z komendami powiatowymi. Niedługo później do gabinetu weszła jego podwładna: Katarzyna Szawdylas-Wasielewska. Właśnie wtedy miała miejsce budząca kontrowersje i niesmak rozmowa. Z systemu miał ją zgrać pracownik działu technicznego. Jak przedostała się do mediów, tego nie wiadomo. Wiadomo, że na pewno nikt nie podsłuchiwał komendanta z podwładną.

Patrz też: Sekskomendant Leszek Marzec w elicie

Przypomnijmy, chodzi o seksaferę w opolskiej policji, która wybuchła pod koniec maja. Do mediów wyciekły wtedy pikantne nagrania, na których słychać, jak komendant Leszek Marzec rozmawia ze swoją podwładną m.in. o łączących ich stosunkach intymnych i o seksie bez zabezpieczenia. Posługują się przy tym wielokrotnie niewybrednymi epitetami. Przykład? - Jest czymś niefajnym, jeżeli jak tam mi wkładasz, czy wkładałeś, to z prezerwatywą, a jak już tu, to nie - mówi policjantka. Po ujawnieniu skandalicznych nagrań Marzec stracił swoje stanowisko. Wobec policjantki prowadzone jest postępowanie dyscyplinarne.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki