Pani Alina, podobnie jak inni rodzice, których dzieci miał molestować Piotr L. (40 l.), nie może sobie darować, że niczego się nie domyślała. Wszyscy w okolicy przecież wiedzieli, że szewc lubił otaczać się dziećmi. Młodszym kupował cukierki, starszym - piwo. Ufny Marcinek lubił z nim rozmawiać. Piotr L. był zawsze taki wesoły... Aż do tamtego feralnego dnia.
Szewc zaczepił Marcina, kiedy ten szedł z kolegą. - Podstępem zwabił mojego synka do swojego zakładu. Marcin wszystko mi opowiedział... - pani Alina z trudem wydobywa z siebie słowa. - Szewc nagle rozpiął spodnie i kazał chłopcu się dotykać. Potem zabronił mu o wszystkim mówić. Groził mu śmiercią, a na koniec wręczył kilka złotych. - To na chipsy - miał powiedzieć.
Przerażony chłopiec bał się poskarżyć rodzicom. Przez kilka dni chodził jak struty. W końcu jednak opowiedział o wszystkim koledze. Ten powtórzył to matce. To właśnie od zszokowanej kobiety o dramacie syna dowiedziała się matka. Od razu pobiegła na policję. Szewc został aresztowany na trzy miesiące. Prokuratora w Siedlcach postawiła mu zarzut molestowania osoby nieletniej poniżej 15. roku życia. Grozi mu za to 5 lat więzienia. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że ludzie z osiedla chcą go po prostu wrobić. - Nie ma dostatecznej kary dla tego zwyrodnialca - mówi Alina F. - Jaki dorosły zwabia do siebie dzieci cukierkami i alkoholem? Wszyscy w okolicy widzieli, jak otacza się malcami. Szkoda, że nie zareagowali, zanim położył łapy na moim synku.