Sikorski nie miał szans w NATO

2009-04-06 9:00

Znany profesor socjologii komentuje wybory szefa NATO i decyzję minister nauki i szkolnictwa wyższego odnośnie kontroli na Uniwersytecie Jagiellońskim.

"Super Express": - Prezydent Polski poparł kandydaturę Andersa Fogh Rasmussena, premiera Danii, na stanowisko szefa NATO. A przecież był też kandydat z Polski. No i znowu mamy konflikt na szczycie władzy...

Zdzisław Krasnodębski: - Kandydatura Sikorskiego od początku miała znikome szanse, a ostatnio zerowe. Zaufany człowiek premiera, Krzysztof Lisek, który w Sejmie piastuje funkcję przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych, powiedział wprost, że Radosław Sikorski nie jest kandydatem Polski. Ogólnie znanym faktem jest też to, że minister spraw zagranicznych załamał się nerwowo po tym, jak jego wizyta w Stanach Zjednoczonych nie zjednała mu poparcia dla jego aspiracji. Żadne z większych państw europejskich go także nie popierało. Odnoszę wrażenie, że Radosław Sikorski niestety podporządkował politykę zagraniczną swoim osobistym ambicjom. To smutne. Konflikt zaś, o którym pan mówi, jest konfliktem sztucznym - manipuluje opinią publiczną odwracając jej uwagę od spraw naprawdę istotnych.

- Polak szefem NATO - brzmi dumnie. Strona rządowa uważa, że należało przynajmniej grać na zwłokę...

- Jestem w Niemczech i patrzę na tytuły tutejszej prasy. Wszystkie są krytyczne wobec Turcji, która nie chciała się zgodzić na Rasmussena. Komentuje się to jako wsadzanie kija w szprychy sojuszniczej jedności. Czy premier chciał, żeby tak pisano również o Polsce?

- Cóż, Radosław Sikorski zostaje w kraju i my również przejdźmy do spraw lokalnych. Jak pan ocenia rezygnację ministra nauki i szkolnictwa wyższego, Barbary Kudryckiej, z kontroli na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego, która miała się wiązać z kontrowersjami wokół pracy magisterskiej Pawła Zyzaka?

- Rząd zauważył, że się kompromituje - i w porę się opamiętał. Nawet środowiska sprzyjające Platformie uznały ten pomysł za żenujący. Tym bardziej, że dziennikarze zaczęli sprawdzać niektóre informacje. To niesłychane: chciano obchodzić 20-lecie polskiej niepodległości, dokonując zamachu na autonomię uniwersytetów i wolność nauki! Nie sądziłem, że dożyję takich czasów.

- Pomiędzy "będzie kontrola" a "miała być" jest różnica...

- Problem się nie skończył. Teraz to zostanie przeprowadzone po cichu - przy użyciu wewnątrzuniwersyteckich metod. Chodzi o to, żeby młodzi ludzie nie pisali śmiałych książek. I to jest realne zagrożenie. A kto to robi? Partia liberałów - ta, która ma na sztandarach wypisane hasła o wolności słowa i wolności jednostki.

Zdzisław Krasnodębski

Socjolog i filozof społeczny, profesor Uniwersytetu w Bremie i UKSW w Warszawie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki