ŚMIERTELNA wódka może być WSZĘDZIE!

2012-09-19 11:28

Czeski alkohol tropią policjanci, celnicy, pracownicy sanepidu. A sprzedawany jest w dziesiątkach tysięcy sklepów, hurtowni czy restauracji w całej Polsce. Jak się dowiedzieliśmy, wstępne wyniki badań wyrywkowych próbek "budzą wątpliwości" inspektorów sanitarnych. Czy to oznacza, że banderola na butelce już nie chroni przed trunkiem niebezpiecznym dla zdrowia?

Śląski sanepid tylko w ciągu dwóch dni "zatrzymał" blisko 2600 butelek czeskiego alkoholu, w Słupsku było ich ponad 700. Inspektorzy odwiedzają legalne punkty sprzedaży, policjanci i celnicy szukają czeskiej trucizny na bazarach, w bagażnikach samochodów wjeżdżających do Polski.

- Pobraliśmy kilkadziesiąt próbek różnych partii alkoholu, które poddajemy badaniom. Pewne wyniki budzą nasze wątpliwości, dlatego musimy wykonać dokładniejsze ekspertyzy - mówi Beata Kempa, rzecznik prasowy sanepidu w Katowicach.

Eksperci przebadali już próbki czeskiego alkoholu, który został przejęty przez celników w okolicach Cieszyna. W żadnej nie było śmiertelnej dawki metanolu. W większości z nich znajdowały się jednak inne groźne związki chemiczne. Zaledwie dwie próby nie budziły wątpliwości co do jakości.

A ofiar czeskiej trucizny może być już więcej. Śledczy ze Śląska wyjaśniają okoliczności śmierci 67-letniego mieszkańca Krupskiego Młyna. W piątek trafił on w ciężkim stanie do szpitala. Zmarł, a w jego krwi wykryto metanol. Na razie nie wiadomo, skąd pochodził alkohol, który wypił.

Pierwsze wyniki badań budzą nasze poważne wątpliwości

Beata Kempa, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach:

- Pobraliśmy kilkadziesiąt próbek różnych partii alkoholu wyprodukowanego w Czechach. Trafiły do laboratorium. Uznaliśmy jednak, że należy wykonać dodatkowe badania, bo wstępne wyniki są niepokojące. Musimy dysponować stuprocentową pewnością, z czym mamy do czynienia. Być może wyniki analiz podamy już w środę.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki