Śmiertelny zakład. Chłopcy utopili 49-latka za... dwa papierosy!

2014-06-17 16:39

- Założę się o dwa papierosy, że go nie wrzucicie do rzeki - miał powiedzieć 17-letni Tomasz Ł. do swoich młodszych kolegów. W sierpniu ubiegłego roku trójka nastolatków wepchnęła do rzeki pijanego 49-latka. Mężczyzna nie przeżył. Wczoraj w Gorzowie ruszył proces pomysłodawcy śmiertelnego zakładu.

W poniedziałek do gorzowskiego sądu został wprowadzony zakuty w kajdanki Tomasz Ł. Prokuratura oskarżyła chłopaka o podżeganie do popełnienia przestępstwa nieumyślnego spowodowania śmierci. Tomaszowi Ł. grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.

Ile warte jest ludzkie życie? Życie Ireneusza Ł. z Gorzowa kosztowało jedynie dwa papierosy. O tyle założyli się między sobą 17-letni Tomasz Ł., 14-letni Daniel i 12-letni Sebastian. Pierwszy z nastolatków podżegał pozostałych do wepchnięcia pijanego 49-latka do rzeki Kłodawki. Niewybaczalny wybryk chłopców zakończył się tragicznie. Mężczyzna utopił się.

Zobacz: Pijany 54-latek zabrał auto listonoszowi i... pojechał po śmietanę

Ilona Szyszkowska-Dominiak z Prokuratury Rejonowej w Gorzowie przedstawiła przerażające fakty w sprawie okoliczności śmierci Ireneusza Ł.:

- Pijany mężczyzna spotkał dwóch nieletnich przy kawiarni Letniej. To ścisłe centrum Gorzowa. Zapytał ich, czy mogą go poczęstować papierosem. Było gorące popołudnie, chciał się zdrzemnąć. 14-letni Daniel S. i 12-letni Sebastian N. zaprowadzili go do altanki śmietnikowej przy ul. Łokietka. Tam młodociani bandyci z gorzowskiego "kwadratu" zaczęli się nad nim znęcać. Kazali mu napełnić butelkę wodą z rzeczki Kłodawki. Wtedy kopnęli go pierwszy raz. Wpadł do wody, ale udało mu się wydostać. Jeszcze raz położył się w altance, ale napastnicy nie dali za wygraną: plecak wrzucili do wody, zaczęli kopać mężczyznę, nasmarowali mu głowę smalcem - słowa prokurator przytacza Gazeta.pl.

Oprawcy po raz drugi wepchnęli mężczyznę do rzeki po namowach Tomasza Ł. Kiedy zauważyli, że ich ofiara nie jest w stanie wydostać się z wody, uciekli w popłochu.

Podczas przesłuchiwania przez policję, Tomasz Ł. przyznał się do podżegania kolegów do popełnienia przestępstwa. Jednak na wczorajszej rozprawie zmienił zeznania.

- Nie przyznaję się do winy. Wcześniejsze zeznania wymusił na mnie jeden z policjantów. Powiedział, że trafię do aresztu, jak się nie przyznam. A jak się przyznam, to dostanę zawiasy - tłumaczył Tomasz Ł.

W sierpniu na rozprawach zeznawać będą chłopcy, którzy wrzucili mężczyznę do rzeki. Sprawą nieletniego Daniela S. i Sebastiana N. zajął się sąd rodzinny.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki