6 czerwca policjanci z komendy w Lublińcu przyjęli niepokojące zgłoszenie. Z jednego z gospodarstw w Boronowie biło fetorem wkoło, jakby się coś rozkładało. Pod wskazany adres udał się dzielnicowy. Gospodarze zobaczywszy policjanta, wziął nogi za pas i tyle go widziano. To co ujrzał policjant, poniekąd mogło tłumaczyć takie zachowanie. Dzielnicowy naliczył w gospodarstwie i jego obejściu 13 zwłok byków i świń. Niektóre truchła były już w stanie zaawansowanego rozkładu. Wezwano służby weterynaryjne, policja zabezpieczyła dowody. Konieczne było wezwanie do pomocy straż pożarną, sprawdzić, czy gdzieś nie są zakopane zwłoki itp. Trzeba było wykonać skomplikowaną operację logistyczną utylizacji padłych zwierząt.
Przepisy sanitarne nie pozwalają ich zakopać. Grozi za to grzywna od 3 do 11 tys. zł. W województwie śląskim utylizacją padłych zwierząt gospodarczych zajmują trzy firmy. Czy koszty tej operacji pokryje ich właściciel? Całkiem możliwe. Policja namierzyła go po kilku dniach, ukrywał się w... Boronowie. W śledztwie może powie, dlaczego tak okrutnie traktował swój inwentarz. Za takie przestępstwo można posiedzieć w więzieniu nawet 5 lat.