Super Historia 14/10/2019

i

Autor: Forum

SUPER HISTORIA: Wanda, co góry kochała

2019-10-16 14:25

„Dobry Bóg tak chciał, że tego samego dnia weszliśmy tak wysoko” – powiedział Jan Paweł II do Wandy Rutkiewicz w czerwcu 1979 r., podczas swojej pierwszej pielgrzymki do Polski. Na najwyższy szczyt świata weszła tego samego dnia – 16 października 1978 roku – w którym Karol Wojtyła został papieżem.

Była pierwszą Europejką i trzecią kobietą na świecie, która stanęła na wierzchołku Mount Everestu. Wejście na najwyższą górę świata było spektakularnym osiągnięciem, ale nie jedynym w jej życiu. Na swoim koncie takich sukcesów miała wiele. Zdobyła osiem z czternastu ośmiotysięczników, w tym mityczny K2. Tym samym obaliła przekonanie panujące w tamtych czasach wśród wspinaczy, że „baby nie umieją się wspinać, albo nie powinny”. To właśnie „...od sukcesu Wandy, choć wcześniej mieliśmy sukcesy na tle światowego himalaizmu, zaczęła się złota dekada Polaków w najwyższych górach” – powiedział Krzysztof Wielicki, piąty w historii zdobywca Korony Himalajów i Karakorum.

Super Historia 14/10/2019

i

Autor: PAP

W świecie wspinaczy

Swoją przygodę z górami zaczęła od skałek w Sokolikach, gdzie zabrał ją kolega z uczelni Bogdan Jankowski w 1961 r. Wejście bez asekuracji na 30-metrową skałę już pierwszego dnia spowodował, że zakochała się we wspinaczce. Dla niej porzuciła m.in. siatkówkę (grała w I lidze, a nawet kandydowała do kadry narodowej). Po roku przeniosła się z Gór Stołowych w Tatry. Potem były Alpy i pierwsze międzynarodowe sukcesy. W 1967 r. z Haliną Krüger-Syrokomską jako pierwsze kobiety przeszły wschodnią ścianę Augille du Grépon, a rok później pokonały osławiony wschodni Filar Trolli w Norwegii. Było to siódme przejście tej ściany, w tym pierwsze kobiece. W kolejnych latach był Hindukusz, Karakorum, Himalaje i Mont Everest – marzenie Polki.

CZYTAJ TAKŻE: SUPER HISTORIA. Owocna katorga Piłsudskiego

Droga na szczyt

W 1978 r. ekspedycja niemiecko-francuska postanowiła zaatakować najwyższy szczyt świata. Kierownik grupy niemieckiej Karl Herrligkoffer na wyprawę zaprosił też Wandę Rutkiewicz. Przez swoich partnerów Polka była jednak lekceważona. Niemieccy wpinacze nie byli zachwyceni, że została zastępcą kierownika wyprawy. Później okazało się, że zabrali ją głównie po to, by pomogła wprowadzić na szczyt ich przedstawicielkę. Szczyt zamierzano zaatakować drogą pierwszych zdobywców Edmunda Hillarego i Norgaya Tenzinga. Prowadziła ona przez lodowiec Khumbu, aż na Przełęcz Południową. Na początku września baza i poszczególne obozy były wyposażone w sprzęt, żywność, paliwo i butle z tlenem. Zabezpieczone były też trasy pomiędzy nimi linami poręczowymi. Jednak o mały włos do zdobycia szczytu by nie doszło. Wszystko przez pogodę. Pora po monsunie obfitowała w opady śniegu i wichury. Dopiero na początku października aura uległa poprawie i na wierzchołek wychodzili kolejni himalaiści. Wanda wyruszyła z bazy 9 października. W trakcie ataku szczytowego Niemka zaczęła opadać z sił i zrezygnowała z ataku. Od Wandy zażądano, by sprowadziła kobietę na dół. Ta jednak odmówiła i poszła dalej.

Super Historia 14/10/2019

i

Autor: Forum

Na „dachu świata”

16 października, po nocy spędzonej w obozie na Przełęczy Południowej, Rutkiewicz wyruszyła na szczyt w towarzystwie Szwajcara Roberta Allenbacha, dwóch Niemców Siegfrida Hupfauera i Willy Klimka oraz trzech Szerpów. Oprócz plecaka i kamery filmowej dźwiga ok. 6 kg butlę z tlenem. Jednak ostatnie 50 metrów pokonuje bez tlenu, bo wlot do maski tlenowej się zalodził. Polka była nie tylko pierwszym wspinaczem znad Wisły, który stanął na szczycie Mount Everestu (8848 m n.p.m), ale również pierwszą Europejką i trzecią kobietą po Japonce i Chince. Na szczycie zostawiła mały kamyk ze Skałek Rzędkowickich, gdzie pierwsze kroki stawiają taternicy. Z bazy Wyprawy Everest'78 Rutkiewicz relacjonowała do Polskiego Związku Alpinizmu: „16 października o godz. 14.00 stanęłam na Evereście. Szczyt osiągnęłam po 6,5-godzinnej wspinaczce z obozu IV na Przełęczy Południowej (7985 m). (…) Cieszę się, że udało mi się zanieść, oprócz biało-czerwonego, także proporczyk Związku na najwyższy szczyt Ziemi...”.

CZYTAJ TAKŻE: SUPER HISTORIA: Polskie miasta widma

W roli gwiazdy

Wielki sukces Rutkiewicz był komentowany w kraju. Jej wyczynem można było się chwalić, bo tym, że tego samego dnia Polak został papieżem nie za bardzo... Wandy było więc pełno w gazetach, radiu i telewizji. Znana dotąd tylko w alpinistycznym światku, stała się nagle gwiazdą i celebrytką. Rutkiewicz lubiła być gwiazdą. Na spotkania i prelekcje przyciągała tłumy. Jej wielbicielami byli ci, którzy podzielali jej pasję i potrafili docenić osiągnięcia, jak i ludzie, którzy ich nie mieli. Podziwiali ją jednak za odwagę i determinację. Ale sukces Wandy i apetyt na zdobywanie najwyższych szczytów nieco irytował kolegów „po fachu”.

Super Historia 14/10/2019

i

Autor: Forum

Triumf i tragedia

Po zdobyciu Everestu kolejnym wyzwaniem było K2, na którym żadna kobieta i żaden Polak jeszcze nie stanęli. Mimo kontuzji Wanda atakuje piekielnie trudny szczyt, niestety bez powodzenia. Nie daje jednak za wygraną i dwa lata później (1984 r.) wraca na K2 z Anną Czerwińską, Krystyną Palmowską i Dobrosławą Miodowicz-Wolf, ale i ta wyprawa nie kończy się sukcesem. Gdy w 1986 r. na zdobycie szczytu wyrusza polska ekspedycja, jej dwie pierwsze partnerki z poprzedniej wyprawy zostają zaproszone, ale ona nie. Udaje jej się jednak załatwić wyjazd w ekipie francuskiej. „Okrutny szczyt” jak nazwali K2 amerykańscy wspinacze, Rutkiewicz zdobyła 23 czerwca jako pierwsza kobieta w historii. Znów triumfowała, ale w cieniu tragedii. Tego lata szczyt okazał się okrutny. W ciągu zaledwie kilku dni na stokach góry zginęło 13 członków 9 wypraw, w tym małżeństwo Francuzów z wyprawy Wandy i trzech Polaków. Sama Wanda gdy dotarła do bazy była „wymizerowana i wychudzona jak zjawa”.

CZYTAJ TAKŻE: SUPER HISTORIA: Medycyna w służbie śmierci

Góra bogów

Kolejnym celem była Kanczendzonga (8586 m n.p.m.), trzeci pod względem wysokości szczyt świata, jeden z najbardziej niedostępnych masywów. Wierzchołek góry jest uważany przez lokalną ludność za święty. Utrzymują oni, że bogowie nie życzą sobie, aby na ich górę wspinała się kobieta. Do 1992 r. żadnej się to nie udało. Wanda chce być tą pierwszą, która pokona olbrzyma. Wiosną 1992 r. dołącza do grupy Meksykanów, którzy szykują się do wejścia na szczyt. Przewodzi jej Carlos Carsolio. Z Polski towarzyszy jej tylko młody wspinacz Arek Gąsienica-Józkowy. W połowie marca grupa podejmuje pierwszą próbę zaatakowania szczytu. Kończy się to fiaskiem. W dodatku Gąsiennica choruje, a dwóch Meksykanów ląduje w szpitalu z poważnymi odmrożeniami. 7 maja ona i Carlos podejmują drugą próbę. Atak rozpoczynają wspólnie, szybko jednak się rozdzielają, bo Wanda nie nadąża za młodszym partnerem. Do ostatniego obozu dociera kilka godzin po nim. Jest wycieńczona i odwodniona. Nie poddaje się jednak. 12 maja ruszają dalej. Szybszy Meksykanin zdobył „górę bogów” sam. Schodząc, spotkał na wysokości ok. 8220 m wyczerpaną Polkę w jamie śnieżnej. Namawiał ją, żeby zawróciła. Odmówiła. 25 maja 1992 r. do Polski dotarła informacja o zaginięciu Polki. Jej ciała nigdy nie odnaleziono.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają