Super Historia - Zbioru rozbiorów początek

2014-06-09 4:00

Dziwaczny kraj o przestarzałym ustroju, w którym nieposłuszeństwo wobec rządzących uważano za cnotę, drażnił władców Europy. Patrzyli na rzeczpospolitą szlachecką jak na siedlisko anarchii. Ale i łakomy kąsek. Na długo zanim na ponad sto lat odebrano Polsce niepodległość, pozbawiono ją samodzielności.

W dobie oświeceniowych porządków zaprowadzanych w Europie stosunki panujące w Polsce były dla sąsiadów archaiczną ciekawostką. Szlachta i magnaci napawali się władzą, nie dając nic w zamian. Swoje prawa uważali za święte i nienaruszalne. Mogłaby sobie Rzeczpospolita Obojga Narodów funkcjonować według szlacheckiej fantazji, o ile byłaby silna. Ale była słaba. Miała na Litwie i w Koronie zaledwie 24 tys. żołnierzy, podczas gdy Prusy utrzymywały wojsko 180-tysięczne, a armia Rosji liczyła 330 tysięcy ludzi. W Europie nie było wówczas drugiego tak bezbronnego państwa jak nasze. Podczas gdy dyplomaci Wschodu i Zachodu prześcigali się w pomysłach na zagospodarowanie imperium chaosu zgodnie z własnymi interesami, nasza szlachta myślała o swoich.

Pod koniec XVIII wieku, kiedy doskonalono polityczne obyczaje, nie wypadało tak po prostu rozebrać Polski na oczach Europy. Potrzebne były cywilizowane "pakty i układy". Dopiero wtedy można było brać Rzeczpospolitą gwałtem. Wyczerpana przez wewnętrzne waśnie nie opierała się wcale. Stoczyła się - mówiono o niej w Europie. Myśliciel Voltaire uważał rozbiór Rzeczypospolitej za najlepsze wyjście, aby uporać się z tworem nie do oświecenia, opanowanym przez butną, ciemną szlachtę, wymachującą szabelką, ilekroć słyszy słowo "zmiany".

Czytaj: Super Historia. Etiopia: imperium głodu i wojny

Ze wspólnej kasy Prus, Austrii i Rosji król Stanisław August Poniatowski pobrał w trakcie przeprowadzania I rozbioru 6 tysięcy dukatów. Polska została sprzedana tanio, ale zapłaciła za to drogo. Krwią wielu pokoleń tych, którzy walczyli o utraconą wolność.

Traktaty I rozbioru Rzeczypospolitej podpisano w Petersburgu w 1772 roku. Polska straciła 1/3 terytorium i tyle samo ludności (211 tys.km kw. i 4,5 miliona ludzi).

Opinia o zacofanym kraju Lechitów i Litwinów, stojącym na drodze rozwoju Europy, w dużej mierze była wynikiem rozbiorowej propagandy prowadzonej przez pruskiego ministra Ewalda Friedricha von Hertzberga. Ale o ile jego uzasadnienia historycznych pretensji do polskich ziem były więcej niż naciągane, o tyle rzeczywistość konfederacka sama dostarczała krytykom bezcennych argumentów. Cytowali np. uniwersał konfederaty Michała Czarnockiego, marszałka krakowskiego, głoszący: "Lepiej przestać żyć niż patrzeć na nadwerężenie wiary świętej katolickiej". Przerażające polską szlachtę nadwerężenie miała spowodować mocno opóźniona w stosunku do reszty kontynentu zmiana w prawie, polegająca na przyznaniu równouprawnienia innowiercom. W uniwersale było też coś o zgubie ojczyzny, ale dopiero po słowie "tudzież".

Batalie w cieniu rozgrywek

Duże państwa europejskie miały własne pomysły na zagospodarowanie kłopotliwej, bezbronnej czarnej owcy - Polski, tak aby jak najwięcej wilków było sytych. Francuzi byli za oddaniem południowych rubieży Rzeczypospolitej Turkom. Prusy dążyły do przejęcia Warmii i Mazur. Rosja, na razie, nie chciała dzielić się z nikim krajem, który na mocy traktatu wieczystej przyjaźni z 1768 roku był pod jej protektoratem. Katarzyna Wielka zmieniła zdanie, kiedy król Stanisław August Poniatowski, osadzony przez nią na polskim tronie, przestał być gwarantem stabilizacji. Dał się porwać i sponiewierać przez konfederatów, którzy wywoławszy wojnę domową i wypowiedziawszy wojnę Rosji, staczali potyczkę za potyczką. Starć oddziałów konfederackich z wojskami rosyjskimi było blisko 500. Pochłonęły 60 tys. ofiar i spowodowały ruinę gospodarki. Po upadku konfederacji barskiej 14 tys. ludzi zesłano na Sybir. "Rycerze Maryi" prowadzili wojnę o bezcenne dla siebie wartości, nie bacząc na to, jaką cenę płaci za nie Rzeczpospolita.

Blef okazał się prawdą

Wizja knucia europejskich mocarstw za plecami Polaków miała niewiele wspólnego z prawdą. Wysłannicy Katarzyny II wielokrotnie ostrzegali posłów w Warszawie, że nad Rzeczypospolitą wisi groźba rozbioru. Jednak nikt im nie wierzył. Elity szlacheckie wielokrotnie lekceważyły ostrzeżenia, traktując argumenty Petersburga jako blef. Polska "święta wojenka" trwała więc w najlepsze, a słynna pieśń konfederatów "Zdaj się, Polaku, w opiekę Maryi" zagłuszała wszelkie argumenty za reformami. Polska, formalnie zdana na opiekę Rosji, została więc rozgrabiona. Noty przeciw pogwałceniu praw Rzeczypospolitej trafiły z Warszawy do wszystkich rządów Europy. Odzewu na spóźnione wołanie o pomoc nie było.

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki