Nic nie zapowiadało tragedii! Sąsiedzi porządnej, wykształconej rodziny złego słowa nie mogli powiedzieć o chłopaku. Odkąd Mikołaj zaczął studia na pierwszym roku mechatroniki Politechniki Wrocławskiej, rzadko bywał w domu. Kiedy odwiedzał rodziców, ci długo przygotowywali się, by ugościć go najlepiej jak potrafili.
W piątek dziadek 19-latka Zbigniew B. pojechał po wnuka na dworzec PKS w Szprotawie. Tymczasem rodzice Mikołaja, Artur B. (+ 40 l.) i Hanna B. kończyli przyrządzać prawdziwą ucztę. W domu zebrali się wszyscy najbliżsi. Gratulowali 19-latkowi sukcesów na uczelni. Po uroczystej kolacji gospodarze położyli się spać. Właśnie wtedy studenta opętał diabeł. Zamroczony żądzą mordu potwór wybiegł na podwórko, zabrał wbitą w pieniek siekierę i urządził prawdziwą rzeź.
Morderca działał bezszelestnie i szybko, bał się, że nawet najmniejszy szmer może zbudzić rodziców. Zadawał im śmiertelne ciosy nim zdążyli otworzyć oczy. Po dokonaniu makabrycznej zbrodni zadzwonił na policję i przyznał się do bestialskiego czynu.
Kiedy mundurowi przybyli na miejsce masakry, Mikołaj B. już na nich czekał ze spakowaną walizką. Bez cienia skruchy przyznał się do morderstwa. Wyznał policjantom, że zabił rodziców, bo nie akceptowali jego gejowskiego związku z kolegą ze studiów. W chwili zatrzymania 19-latek był trzeźwy, nie zażywał też żadnych środków odurzających.
Sprawę morderstwa bada Prokuratura Rejonowa w Żaganiu. Nastoletni zabójca zostanie poddany badaniom psychiatrycznym.