Wybuch metanu w kopalni Mysłowice-Wesoła. "Syn ratował innych, aż sam padł"

2014-10-09 4:00

Kochał tę pracę. Wiele razy niósł pomoc górnikom w chwilach zagrożenia. Teraz sam walczy o życie w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.

Syn Bogdana Lenzy, także Bogdan, jest ratownikiem górniczym. Gdy doszło do tragedii w kopalni Mysłowice-Wesoła był na feralnym poziomie 660 m. Nie myślał wtedy o własnym bezpieczeństwie. Teraz jest chyba najbardziej poszkodowany ze wszystkich górników.

Zobacz: Wybuch metanu w kopalni Mysłowice-Wesoła. "Tam leży moje dziecko!" [WIDEO]

- Jest kompletnie poparzony, cała twarz, całe ciało - mówi nam jego ojciec. - Wiem, że ratował innych tak długo, aż sam padł. Na pewno wyniósł kolegów z tego piekła - dodaje. Bogdan Lenza w nocy, w której doszło do wybuchu w kopalni, miał dziwny sen. - Widziałem syna całego we krwi. Obudziłem się porażony. Zmówiłem modlitwę "Ojcze nasz". A za półtorej godziny był telefon z informacją o wypadku - opisuje mężczyzna.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki