Do pierwszego napadu doszło pod koniec lipca na warszawskiej Woli. Zboczeniec przewrócił kobietę. Błyskawicznie zdarł z niej majtki. Zwiał z łupem. Policjanci podkreślali, że do gwałtu nie doszło, jednak zapanowała psychoza strachu. Śledczy zabezpieczyli monitoring, przesłuchali świadków, ale zwyrodnialec zniknął. Pojawił się kilka dni później. Dopadł kobietę, przewrócił, brutalnie ściągnął jej majtki. Na szczęście został złapany. - Policyjny patrol o godz. 3 nad ranem zauważył mężczyznę, którego wizerunek odpowiadał nagraniu z monitoringu. Wiesław M. został zatrzymany - mówi Marta Sulowska, rzecznik wolskiej policji. Usłyszał dwa prokuratorskie zarzuty - rozboju i dokonania innej czynność seksualnej, a sąd aresztował go na 3 miesiące. Nie był wcześniej karany, teraz grozi mu do 12 lat za kratkami. Nie wiadomo, ile kobiet zaatakował. Policja uważa, że "sprawa ma charakter rozwojowy".
Zobacz: Morze wyrzuciło ciało 11-latki, która zaginęła wczoraj w Łebie