Ta pani trzęsie telewizją

2007-12-06 19:12

Drżą przed nią reporterzy "Wiadomości" i "Panoramy" w TVP. Zbigniew Ziobro jest nią zafascynowany. Prasa pisze, że upolitycznia telewizję. Sam prezes TVP świecił za nią oczami przed Sejmową Komisją Kultury. A jaka jest prawda?

Skromne bloki nieistniejącego już pegeeru na warszawskim Wilanowie. Niedaleko ulicy Vogla stoi zniszczona fabryka oranżady. Przestrzeń, dużo zieleni, bogactwo miesza się z biedą. Tu dorastała. Sąsiadka byłego ministra rolnictwa Gabriela Janowskiego. Jedynaczka.

Tata pracował na rolniczej uczelni w Warszawie, mama Wanda, w podstawówce nr 169 przy ulicy Uprawnej uczyła języka rosyjskiego. Tam też chodziła Patrycja. Uśmiechnięta blondynka średniego wzrostu, bardzo zgrabna.

Nauczyciele wspominają ją dobrze, ale od razu zaznaczają: - Tyle lat minęło. Gdy gazety różne rzeczy na nią wypisują, aż nie chce się wierzyć, ale ona naszą szkołę kończyła! - tłumaczą. Kiedy to było? W 1993 roku. Najlepiej pamiętają blond włosy, duże zęby i cielęce oczy małej Patrycji oraz incydent z piątej klasy. Pewnego dnia, ku rozbawieniu wszystkich, Patrycja pojawiła się w szkole w trwałej ondulacji. Jej ładne na co dzień włosy nagle stały się mocno poskręcane.

- Matka zrobiła z niej pudla. Wyglądała jak Jimi Hendrix - opowiada nauczycielka, znajoma pani Wandy Koteckiej. - W dodatku Wanda próbowała wmówić wszystkim w pokoju nauczycielskim, że te włosy skręciły się córce tak naturalnie. Brzuchy od śmiechu bolały wszystkich.

- To było mądra, pracowita dziewczyna. Odważna, śmiała. Już jako mała dziewczynka lubiła robić wywiady. Trzymała może niektóre osoby na dystans, ale wiedziałam, że zajdzie daleko - mówi nam Genowefa Zaborowska, wychowawczyni Koteckiej z podstawówki.

Kotecka już wtedy mierzyła wysoko. Jedynym chłopakiem, który zdobył jej serce, był Boguś, syn pani dyrektor podstawówki, w której się uczyła.

- Dobrze się uczyła, ale nie była to jakaś ciekawa osobowość. Poszła do dobrego liceum im. Batorego. Ale podobno potem przeniosła się do innego - mówi jedna ze szkolnych koleżanek Patrycji.

Modelka i dziennikarka

Studiowała dziennikarstwo i dorabiała jako modelka, m.in. w pokazach bielizny i sesjach dla gazet. Dziennikarski staż odbyła u boku Bogusława Wołoszańskiego w "Sensacjach XX wieku".

W 2001 roku terminowała w dziale warszawskim "Super Expressu". W naszym archiwum zostało po niej kilkadziesiąt tekstów w stylu "Narodziny małpki", jak tytuł wskazuje rzecz o małpce z warszawskiego zoo, która właśnie przyszła na świat. Patrycja nie zagrzała u nas długo. Poszła pracować do "Życia Warszawy".

W "ŻW" wspominają ją miło. Najpierw pisała tam o dziurach w chodnikach i samorządach, ale potem poczuła misję, by zająć się dziennikarstwem śledczym. - Kotecka natarczywie dzwoni, że potrzebuje fotoreportera. Gdy mówię jej, że jest trzecia w nocy i może być problem, odkłada słuchawkę, a rano wraca z kompletnym materiałem kompromitującym jednego z posłów. Zdjęcia zrobiła sama - opowiada jeden z redaktorów.

W tych czasach zawarła bliższą znajomość z detektywem Krzysztofem Rutkowskim.

- Zawsze obracała się w towarzystwie ładnych koleżanek - mówi z uśmiechem Rutkowski i dodaje: - Kiedyś była normalną dziennikarką. Potrafiła dobrze sprzedać temat. Miała nawet kilka dobrych strzałów. Pogubiła się dopiero wtedy, gdy zaczęła za bardzo uprawiać prowokacje dziennikarskie. A wiadomo, że mistrzem prowokacji jest dobry kolega pani Koteckiej, Zbigniew Ziobro.

Rutkowski, który w maju tego roku po 10 miesiącach wyszedł z aresztu, przyznaje, że w aktach jego sprawy jest wątek dotyczący Patrycji Koteckiej. Według zeznań świadka Jerzego G. (ps. Jerry), Rutkowski miał podstawić Kotecką ministrowi Ziobrze, żeby, jak mówi, "mieć wpływ na decyzje rządowe".

- To wierutna bzdura - denerwuje się Rutkowski.

Minister Ziobro był o nią zazdrosny?

Detektyw opowiada, że wielokrotnie widywał Patrycję, gdy spacerowała po korytarzach sejmowego hotelu z ministrem Ziobrą.

- Nie kryję, że w październiku 2005 Patrycja Kotecka do mnie dzwoniła i pytała: "Krzysztof! Czy ty dostałeś zlecenie od opozycji na zbieranie materiałów przeciwko Zbyszkowi i na PiS?". Wtedy byłem tym pytaniem oburzony. Dziś wiem, że tak naprawdę za pośrednictwem pani Koteckiej pytał Zbigniew Ziobro. Jemu bezpośrednio nie wypadało - wspomina.

W tym czasie stosunki Rutkowskiego z Kotecką były bardzo doskonałe. Kiedy detektyw leciał do Egiptu na zdjęcia do "Detektywa", zabrał ze sobą dziennikarkę. Zapytaliśmy wiceszefową AI, w jakim charakterze tam poleciała - Kotecka odpowiedzi odmówiła. Rutkowski też nie jest zbyt rozmowny:

- Jest mocne ujęcie, kiedy się do mnie przytula w taksówce - mówi. Według Rutkowskiego właśnie wtedy wybucha niesympatyczna wojna o Kotecką między nim a ministrem Ziobrą.

- On nigdy ładniejszej dziewczyny już mieć nie będzie i dlatego mnie znienawidził i postanowił upokorzyć, rzucić na glebę na podstawie pomówień byłego gangstera. Mogę jednak byłego ministra uspokoić: - Nie roszczę sobie żadnych praw do pani Koteckiej - mówi ze śmiechem Rutkowski.

Wojna o Pati Koti

Z "Życia Warszawy" Kotecka trafiła do TV 4, gdzie prowadziła program śledczy. W TVP za czasów prezesury Bronisława Wildsteina. Gdy Wildsteina zastąpił Andrzej Urbański, Kotecka awansowała na zastępcę dyrektora Agencji Informacyjnej TVP. Nadzoruje m.in. "Wiadomości" i "Panoramę". W tej chwili - jak twierdzi większość reporterów "Wiadomości" - Pati Koti jest "politycznym komisarzem" tego programu.

Nie szczędzi jej razów zwolniony reporter "Wiadomości" Łukasz Słapek. Twierdzi, że wywalili go z roboty, bo odmówił przygotowania informacji kompromitujących PO, do czego namawiała go Kotecka. Wiceszefowa TAI miała zapewniać go, że dostarczy na ten temat wszystkie potrzebne dokumenty, sugerowała też, że za reportaż zapłaci więcej niż wynosi zwykłe honorarium. Kotecka wszystkiemu zaprzeczyła, a Słapek swe zarzuty podtrzymuje. Spotkają się w sądzie.

O manipulacjach i korumpowaniu dziennikarzy przez Kotecką wspominali też Robert Kozak, były wydawca w programach informacyjnych TVP (dziś w Polsacie) i Tomasz Lipko, były reporter "Wiadomości" (dziś w TV Puls).

Przez to, co wyprawia Pati Koti, w ubiegłą środę prezes TVP Andrzej Urbański musiał świecić oczami przed Sejmową Komisją Kultury. - Odmawiam odnoszenia się do publikacji medialnych, szczególnie jeśli te publikacje są w organach koncernów, które konkurują z TVP - powiedział posłom Urbański.

Kotecka nie zdecydowała się na wywiad dla "Super Expressu". Umówiła się z nami na rozmowę i następnego dnia odwołała spotkanie. Wywiad, który przeprowadzili z nią dziennikarze "Życia Warszawy" trafił do kosza, bo na jego publikację nie zgodziło się biuro prasowe TVP. Nieoficjalnie wiadomo, że Kotecka dość surowo ocenia instytucję, dla której ciągle pracuje. Wielu pyta: jak długo jeszcze?

Patrycja Kotecka (28 l.)

W TVP mówią na nią pieszczotliwie Pati Koti. Ale Patrycja Kotecka jest postrachem telewizyjnych reporterów. Niektórzy z nich zarzucają jej manipulacje informacjami i próby korumpowania dziennikarzy "Wiadomości".

Przyjaciółka, narzeczona?

Na korytarzach w TVP mówi się, że wiceszefowa telewizyjnej Agencji Informacyjnej jest bardziej niż zaprzyjaźniona z byłym ministrem sprawiedliwości. Dzięki tej znajomości Kotecka przynosiła do redakcji nazwiska świadków oskarżających kardiologa z MSW Mirosława Garlickiego o branie łapówek. Miała nawet ich adresy i telefony. - Oczekiwała, że będziemy robili na tej podstawie materiały - powiedział nam jeden z reporterów "Wiadomości", które nadzoruje Kotecka.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki