Nie chce siedzieć za mortadelę!

2013-11-02 3:10

Ludzie z wielu powodów trafiają do więzienia, jednak iść za kraty z powodu mortadeli to rzeczywiście wstyd. Wojciech Idzkiewicz (44 l.) z Rutkowa (woj. warmińsko-mazurskie) czuje z tego powodu dyskomfort i przeklina dzień, kiedy włamał się do czyjegoś domu i wyżarł z lodówki ten wyrób mięsopodobny.

Był niedzielny poranek. Wojciech Idzkiewicz spacerował po rodzinnej wiosce, a zaskakująco wiosenny zapach tej jesieni zaostrzył mu apetyt. Żołądek zaczął szaleć, kiszki mu marsza zagrały. Hamulce moralne puściły i pan Wojciech zrobił coś bardzo, ale to bardzo niedobrego...

Widząc dom pod lasem, włamał się do środka, wybijając uprzednio szybę (i czuł, jakby nie on to zrobił, ale głód). Trudno odtworzyć, co się stało potem, ale po zjedzeniu zawartości lodówki panem Wojciechem zaczęło trząść. Tak mocno, że się obudził. - Czyje to łóżko, co tu robi policja i dlaczego mną szarpią - pomyślał oszołomiony.

Zobacz: Wyrzucił gołą kochankę przez okno

Pomóżmy mu odtworzyć, co robił w czasie tej zaginionej godziny. Pomocą służy właściciel domku, który równie głodny wrócił do domu na kolację. Tej nie uświadczył, bo w lodówce ostał się jedynie keczup. - Wszystko pożarł i bezczelnie usnął w moim łóżku - denerwuje się Leszek Tomaszewski (61 l.). Ze śladów wywnioskował, że głodomór wpadł do jego mieszkania przez okno, zjadł wszystko, co było w lodówce (ach, jaka szkoda tej mortadeli), po czym włączył telewizor i usnął.

Policjanci wyrwali Wojciecha Idzkiewicza ze słodkiego snu, zakuli w kajdany i zabrali na komisariat. Prokuratura postawiła mu zarzut kradzieży z włamaniem i jak dobrze pójdzie, pan Wojciech trafi na parę lat do więzienia. Dlaczego dobrze? Bo mortadelę w więziennych stołówkach serwują co drugi dzień. A może on to zrobił specjalnie?

Czytaj: Głodek i Drzewiecka w sądzie unikną wysokiej kary?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki