Karetka, pogotowie, interwencja, wypadek, pomoc

i

Autor: Dariusz Dutkiewicz/SUPER EXPRESS

To nie prima aprilis. W pogotowiu tylko państwowe karetki i coraz mniej „S”

2019-04-01 6:02

Z systemu PAŃSTWOWEGO Ratownictwa Medycznego (PRM) wypadło 135 karetek należących do prywatnych podmiotów, którzy do 1 kwietnia mieli w nim 9-proc. udział. Od 1 kwietnia NFZ nie podpisuje kontraktów z prywatnymi operatorami pogotowia ratunkowego. W systemie ubywa także karetek specjalistycznych „S”, bo lekarzy nie kusi praca w pogotowiu. Spokojnie, tak się dzieje nie tylko w Polsce.

W PRM będą tylko podmioty, których właścicielem są samorządy wojewódzkie, terytorialne itd. oraz spółki prawa handlowego, w których podmioty publiczne mają ponad 50 proc. udziałów. Po co te zmiany? Bo mamy PAŃSTWOWĄ straż pożarną, a nie państwowo-prywatną, bo podobnie jest z policją, nie mówiąc już o wojsku. A ponadto za działalność pogotowia ratunkowego ustawowa odpowiedzialność spada na marszałków i starostów. Jak zapewnia odpowiedzialna za PRM wiceminister Józefa Szczurek-Żelazko pacjenci skorzystają na tym przekształceniu, które w zasadzie będą dla nich mało dostrzegalne. Inaczej jest z innymi zmianami. Te są dla pacjentów bardzo widoczne: ubywa karetek „S” z lekarzem w załodze. Ich miejsce zastępują karetki „P”, których zespół tworzą wyłącznie ratownicy medyczni.

Mamy 1552 zespołów ratownictwa medycznego. W 2018 r. miały one 6 mln wezwań alarmowych. 3,3 mln wyjazdów, z czego ponad 10 tys. dotyczyło wyjazdów do więcej niż jednego pacjenta – wylicza prof. Jerzy Robert Ładny, konsultant krajowy w dziedzinie medycyny ratunkowej. „Esek” ubywa, bo brakuje lekarzy. Są drożsi od ratowników, więc lepiej wykorzystać ich do pracy w szpitalnych oddziałach ratunkowych (SOR) niż w karetkach. A poza tym nie garną się do pracy w pogotowiu. Ciężar obowiązków spadnie na ratowników. Tak się dzieje m.in. w największym w Polsce pogotowiu ratunkowym. – Mamy obecnie 22 zespoły „S” i 66 „P”. Z przekształcenia 9 „S” powstaje 12 zespołów „P”. Dyspozytor, przy tylu wezwaniach, ile mamy, nie zastanawia się, czy wysłać ambulans „S” czy „P”. Wysyła pierwszy wolny – podkreśla Artur Borowicz, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach. Możliwe, że za kilka lat karetki „S” znikną z pogotowia. Tym bardziej, że we wstępnych pracach nad ustawą na mocy, której pacjenta ratuje od 1 kwietnia wyłącznie nieprywatny operator, przewidywano... całkowitą likwidację ambulansów „S”. Gdyby do tego doszło, nie bylibyśmy pierwszym państwem, w którym w przyszpitalnym systemie pomocy nie byłoby... lekarzy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki