ambulans, karetka

i

Autor: EastNews

Wezwał pogotowie do ojca. Lekarz nazwał go pieniaczem i zgłosił na policję. Ojciec zmarł

2019-01-25 15:31

W czerwcu ubiegłego roku w Strzelcach Opolskich Władysław Janta wezwał pogotowie do swojego chorego na anemię ojca. Stało się tak w momencie, w którym 98-latek nagle zaczął na zmianę tracić oraz odzyskiwać przytomność. Tymczasem przybyły na miejsce zdarzenia lekarz uznał, że wezwanie karetki było bezzasadne i zadenuncjował go miejscowej policji. Choć chory ostatecznie został zabrany do szpitala, to zmarł po trzech dniach.

W rozmowie z "Wydarzeniami" telewizji Polsat pan Władysław mówił, że do skandalicznych wydarzeń doszło 21 czerwca. Jak wspominał: - Byłem w niesamowitym stresie, wiedziałem, że ojciec potrzebuje natychmiastowej pomocy. Gdy na miejsce zgłoszenia dotarła karetka doszło do potężnej awantury pomiędzy zgłaszającym a przybyłym lekarzem pogotowia. Ten drugi miał określić swojego adwersarza mało chwalebnym mianem "wściekłego pieniacza" po czym uznał, że ojciec mężczyzny jest w stanie na tyle dobrym, że może poczekać na wizytę domową.

Według pana Władysława "to była zwykła, przykra zemsta", ponieważ w przeszłości miał on napisać skargę na żonę lekarza, także lekarkę, która miała odmówić przyjazdu na wizytę domową.

Ostatecznie ojciec pana Władysława został zabrany do szpitala przez karetkę. Niestety, 98-letni chory zmarł trzy dni później.

Tymczasem jeszcze w dniu awantury lekarz napisał na policję wniosek o ukaranie mężczyzny mandatem "za wprowadzenie w błąd dyspozytora medycznego" i nieuzasadniony wyjazd zespołu ratownictwa medycznego. Odmówił on zapłacenia takowego, przez co sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Strzelcach Opolskich.

W trakcie rozprawy lekarz miał przekonywać, że podczas interwencji pogotowia "stan pacjenta wskazywał, że powinien być on w szpitalu", ale nie "powinien być przewieziony przez taksówkę zamówioną przez Pana Jantę zwaną Specjalistycznym Zespołem Ratownictwa Medycznego". Jak wskazywał, była to jedyna karetka w powiecie i uznał, że wezwanie karetki przez niego stanowiło zagrożenie dla innych mieszkańców potrzebujących pomocy.

Ostatecznie prowadzący sprawę sędzia Artur Sobczak uznał pana Władysława za niewinnego. Jak m.in. uzasadniał: - Najbliższy, widząc starszą, umierającą osobę, nie jest w stanie powstrzymać się od emocji i kierować się zimnym, racjonalnym myśleniem. Powiedzieć: "wstrzymajmy się, rozważmy wszystkie możliwe okoliczności.

W rozmowie telefonicznej lekarz, który zawiadomił policję powiedział "Wydarzeniom", że z punktu widzenia moralnego "nie ma sobie nic do zarzucenia".

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki