Rafał S. (33 l.) został aresztowany. Ale nawet wiedząc, że jej oprawca siedzi za kratami, pani Lucyna nie może pozbyć się strachu. Wystarczy szelest za plecami i odwraca się nerwowo. - Boże, to on... - szepcze za każdym razem, a jej oczy wypełnia zwierzęce przerażenie.
>>> Żenujący błąd Ruchu Palikota
Trudno jej się przyzwyczaić do wolności. Za długo żyła w piekle. Godziła się na bicie i maltretowanie. - Przecież tak bardzo się kochaliśmy, on musi się zmienić - myślała. Ale kiedy Rafał skatował ją w kolejnym szale zazdrości, coś w niej pękło.
- Powiedziałam mu, że nie możemy być dalej razem - opowiada maltretowana kobieta. - Wtedy postanowił mnie zabić... Rzucił się na mnie, bił kilka minut... W końcu ktoś z sąsiadów zadzwonił po policję. Wtedy dopiero przestał. Poszedł sobie - Lucyna Wawrzyniak wspomina wstrząsające chwile.
Skatowana kobieta trafiła do szpitala. W tym samym czasie policja szukała Rafała S. Udało się go złapać bez większego trudu. Nawet się nie ukrywał.
- Myślał, że jest bezkarny. I ja go w tym przekonaniu utrzymywałam - wyrzuca sobie dziś kobieta. - On mnie bił wiele razy. A ja każdym razem siedziałam cicho - tłumaczy. - Ale tym razem już nie będę go kryć. Cieszę się, że siedzi - oddycha z ulgą pani Lucyna.
Oprócz pobicia Rafał S. będzie też odpowiadał za niebezpieczeństwo sprowadzenia wybuchu gazu w mieszkaniu, które niedawno oboje zajmowali. Po tym jak skatował kobietę, mężczyzna odkręcił bowiem butlę z gazem i wyszedł. Do wybuchu nie doszło tylko dlatego, że sąsiedzi wyczuli gaz i zaalarmowali pogotowie.
Rafał S. stanął przed sądem i został aresztowany tymczasowo na dwa miesiące. Grozi mu do 10 lat więzienia.