Tryńcza pożegnała utopione siostry

2018-01-03 1:12

Łzy. Morze łez. I dwie dębowe trumny z ciałami Ani (+16 l.) i Dominiki (+18 l.), które utonęły wraz z trojgiem znajomych w nurtach Wisłoka, gdy ich samochód wpadł do rzeki. Tragedia wydarzyła się w Boże Narodzenie, a wczoraj siostry pożegnała pogrążona w żałobie ich rodzinna wieś.

Były oczkiem w głowie rodziców. Wytęsknione, wymodlone i kochane. Ale też godne tej miłości - dobre, uczynne, prawe. Świetnie się uczyły - starsza w technikum, młodsza w liceum. Tym większą pustkę po sobie zostawiły.

- Boże, ja nie wiem, jak oni to przeżyją. Modlili się o nie, a teraz je stracili - mówiła o rodzicach sióstr sąsiadka, którą spotkaliśmy pod kościołem św. Kazimierza. - Sama nie wierzę w to, co się stało, że nie zobaczę już ich, jak z plecakami gonią do szkoły, że nie usłyszę ich ciepłego "dzień dobry" - wyciera chusteczką zalane łzami policzki.

W kościele i na cmentarzu były tłumy - rodzina i przyjaciele, mieszkańcy wsi, koleżanki i koledzy ze szkół w Leżajsku. - Ich dom już zawsze będzie pusty. Nic nie ukoi bólu po stracie tych młodych kobiet, które dopiero stały u progu wyzwań i planów. Rodzice nigdy nie otrząsną się z tragedii. I nic im nie wypełni tej rozdzierającej serce pustki, która zostanie z nimi na zawsze - mówił ksiądz. Szkolne przyjaciółki sióstr były tak wstrząśnięte, że mdlały jedna po drugiej. Na szczęście przed kościołem, a potem przed cmentarzem, żałobnikom towarzyszyła karetka pogotowia.

Dzisiaj i jutro odbędą się kolejne pogrzeby ofiar tragedii - Sławomira (+24 l.) i Bogusława (+27 l.) oraz Klaudii (+19 l.), kuzynki sióstr.

Zobacz: Tryńcza. Znajomi ze szkoły żegnają Annę. Wzruszający film

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki