TUSK wspomina 13.12.1981: Przez stan wojenny WYRZUCONO NAS z DOMU

2012-12-14 14:35

13 grudnia 1981 roku był dla młodego, 24-letniego wówczas Donalda Tuska zapowiedzią twardej szkoły życia. Po wprowadzeniu stanu wojennego premier w jednej chwili stracił kąt do mieszkania i pracę. A miał na utrzymaniu ciężarną żonę Małgorzatę.

W grudniu 1981 roku obecny premier był początkującym dziennikarzem tygodnika "Samorządność" wydawanego przez Solidarność w Wydawnictwie Morskim. Na zdjęciach z tamtego okresu jest szczupłym, 24-letnim chłopakiem z bujnymi blond lokami.

Młody Tusk dopiero co obronił na Uniwersytecie Gdańskim pracę magisterską o Józefie Piłsudskim i próbował rozpocząć dorosłe życie. Nie było lekko. Był już żonaty i razem z Małgorzatą tułali się po obcych kątach. 13 grudnia 1981 roku był dla nich początkiem kłopotów. Premier opowiada o tym w okolicznościowym filmie. Z jego opowieści wynika, że stan wojenny to był "w jakimś sensie koniec świata".

- Oboje z Małgosią pracowaliśmy w Solidarności, straciliśmy wynajmowany pokój, bo gospodarz chyba nie chciał mieć kłopotów - opowiada.

Mniej więcej w tym czasie młodzi Tuskowie zorientowali się, że muszą wziąć się w garść, bo w tych ciężkich czasach będą mieć pierwsze dziecko.

- Przed nami były długie lata, dość ciężkie, jak dla całego naszego pokolenia; trochę bez pracy, trochę pracy fizycznej. Sprzedawałem wiele miesięcy bułki w tunelu dworcowym w Gdańsku, żeby utrzymać naszą powiększającą się rodzinę - wspomina premier.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki