Jadwiga R., mama Moniki, jest w tej sprawie oskarżycielką posiłkową. Naprzeciwko niej na ławie oskarżonych zasiedli Grzegorz K. (37 l.), Tomasz K. (34 l.) i Sebastian T. (33 l.). Wszyscy trzej ubrani w czerwone więzienne drelichy, oznaczające najbardziej niebezpiecznych przestępców. Bo tego, czego się dopuścili nie zrobiłby byle opryszek. Przed sądem odpowiadają za zbiorowe zgwałcenie ze szczególnym okrucieństwem, pozbawienie wolności, dręczenie, kierowanie gróźb pozbawienia życia oraz spowodowanie obrażeń, które doprowadziły do śmierci.
Monika zniknęła w połowie lipca ubiegłego roku. Kiedy jej mama zgłaszała zaginięcie policji, ona przeżywała prawdziwy koszmar w bloku na łódzkim osiedlu Dąbrowa. Trafiła tam zupełnie przypadkowo. W trakcie jazdy miejskim autobusem poznała trzech mężczyzn, którzy zaprosili ją na imprezę. Nie przypuszczała, że zamiast na zabawie, znajdzie się w samym środku piekła.
Mężczyźni uwięzili ją i przez dziesięć dni bili, przypalali papierosami, zmuszali do picia alkoholu i gwałcili. Także za pomocą kija od szczotki. Swoje okrucieństwo nagrywali telefonem komórkowym.
W końcu Monice udało się uciec. Początkowo zastraszana nie chciała zawiadamiać policji. Kiedy jednak wyjawiła prawdę swojej matce, stróże prawa wkroczyli do akcji i jeszcze tego samego dnia zatrzymali zwyrodnialców. W międzyczasie stan zdrowia kobiety nagle zaczął się pogarszać. W trybie nagłym musiała zostać przewieziona do szpitala. Tam przeszła szereg operacji, niestety obrażenia wewnętrzne były tak potworne, że po trzech tygodniach zmarła.
Wczorajsza pierwsza rozprawa została odroczona z powodu choroby jednego z obrońców. Całej trójce grozi dożywocie.
i
i
i
i
i
Podcasty
Playlisty tematyczne
