Warszawa: Zabójstwo policjanta – na miejscu zbrodni płoną znicze

2010-02-11 9:51

Warszawiacy są wstrząśnięci tragedią jaka wydarzyła się na jednym z przystanków na Woli i dają temu wyraz. Przez cały dzień i noc, przechodnie stawiali znicze w miejscu gdzie Mateusz N. i jego równie zdegenerowany kolega zasztyletowali młodszego aspiranta Andrzeja Struja. Mężczyzna zginał bo zareagował na wybryki wandali.

Policja szybko złapała degenerata - nożownika. To 18-letni Mateusz N., chuligan dobrze znany policji. Był już notowany za rozbój, udział w bójce i uszkodzenie wiaty tramwajowej.  Dlaczego zabił? Bo nie spodobało mu się, że ktokolwiek zwrócił mu uwagę! Teraz za zabójstwo grozi mu dożywocie.

Przeczytaj koniecznie: Napad na antykwariat: Zabił bandytę w obronie własnej

W czwartek nad ranem policjanci dopadli również drugiego zwyrodnialca. Prawdopodobnie jeszcze dziś usłyszy zarzuty. Jest również podejrzewany o zabójstwo.

Przypomnijmy, do tragicznego zdarzenia na warszawskiej Woli doszło w środę nieco po godzinie 10. pod CH Fort Wola. Dwóch wyrostków awanturowało się na przystanku. Gdy podjechał tramwaj jeden z wandali rzucił koszem na śmieci w okno pojazdu. Obaj bandyci czuli się bezkarni – nie zamierzali nawet uciekać.

Patrz też: Warszawa: Zadźgał policjanta bo mu zwrócił uwagę

Młodszy aspirant Andrzej Struj - 40-letni policjant – nie mógł nie zareagować. Instynktownie wybiegł z tramwaju i rzucił się na napastnika. Gdy zaczęła się szarpanina, drugi z chuliganów postanowił pomóc swojemu koledze: wyjął nóż i pchnął nim 40-latka w klatkę piersiową. Jak się okazało kilka godzin później cios nożem był śmiertelny.

Stołeczna policja jest w żałobie. Policjanci przypięli czarne wstęgi do radiowozów.

Lech Kaczyński zapowiedział, że odznaczy zmarłego tragicznie funkcjonariusza "Krzyżem Zasługi za Dzielność".

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki