Wybory 2010: Będą dowozić do urn amfibiami?

2010-06-08 14:07

Konstytucjonaliści nie mają wątpliwości: aby wybory były ważne, żadna, nawet najmniejsza gmina nie może być wykluczona z głosowania. Jednak jak zorganizować głosowanie, gdy wszystko znajduje się pod wodą?

Gdyby rząd zdecydował się na ogłoszenie stanu klęski żywiołowej, wybory zostałyby przełożone. Jednak na to się nie zanosi. Zdaniem ministra spraw wewnętrznych i administracji Jerzego Millera, nie ma takiej potrzeby - samorządy są przygotowane do wyborów nawet w tak ekstremalnych warunkach.

- Samorządy są przygotowane do przeprowadzenia wyborów, a nawet na terenach zalanych przewidują wystawienie namiotów, w których będzie można oddać głos - powiedział Miller w "Kontrwywiadzie" w radiu RMF FM.

A jeśli ktoś nie będzie mógł sam dotrzeć do lokalu wyborczego, jest i na to sposób: amfibia.

- Jeżeli wójt mi mówi, że nawet jest gotów amfibią dowozić wyborców do urn wyborczych to wydaje mi się, że determinacja po stronie samorządów jest pełna - zapewnił szef MSWiA.

Konstytucjonalista prof. Stanisław Gebethner w "Dzienniku" przypomina jednak, że aby wybory były ważne, wszyscy Polacy muszą mieć możliwość oddania głosu. Jeśli z głosowania zostanie wyłączona choćby jedna gmina, wybory zostaną unieważnione. Dlatego jego zdaniem - podobnie jak i części opozycji - premier powinien ogłosić stan klęski żywiołowej.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki