Wygrałem z rakiem

2008-07-23 8:30

Tadeusz Ross (70 l.) odzyskał siły, bo wspierali go najbliżsi.

Przez długie miesiące bardzo cierpiał, walcząc z rakiem. Wspierali go wszyscy - córki, przyjaciele, a nawet... była żona. Dzieci kupowały komikowi nawet specjalne amulety. Dzisiaj znany artysta i poseł PO, Tadeusz Ross (70 l.), mówi z ulgą "Super Expressowi": - Nie mam żadnych oznak choroby, wszystko jest dobrze. Czuję się znakomicie.

W trakcie choroby polityk mógł liczyć na troskliwą opiekę rodziny. - Zwłaszcza córki dodawały mi sił do życia. To dzięki myślom o nich udało mi się wrócić do zdrowia - opowiada. Dbały o to, by sumiennie przyjmował lekarstwa. Myślały również o niekonwencjonalnych formach leczenia. Ostatnio na przykład sprezentowały Tadeuszowi Rossowi bęben afrykańskiego szamana - by przynosił mu szczęście.

Kciuki za zdrowie polityka i satyryka trzymała też jego była żona, aktorka rewiowa Małgorzata Potocka. To ona zdradziła nam, że ostatnie miesiące były dla Rossa bardzo trudne. - Tadek ma za sobą bardzo ciężki okres, ale już wszystko jest z nim w porządku - wyjaśnia artystka.

- Teraz znajduje nawet czas i siły, by występować na deskach mojego teatru Sabat - dodaje w rozmowie z "Super Expressem".

Przypomnijmy, że rok temu lekarze zdiagnozowali u Tadeusza Rossa raka. By stanąć do walki z chorobą, poseł Platformy Obywatelskiej musiał poddać się skomplikowanym zabiegom medycznym. Drastycznie schudł, pobladł, a jego twarz pokryła sieć głębokich zmarszczek. Podczas radioterapii (metoda leczenia raka za pomocą naświetlań - przyp. red.) doszło na dodatek do uszkodzenia gardła. To dlatego jeszcze jakiś czas temu na sejmowych korytarzach można było zobaczyć Tadeusza Rossa z piersiówką w dłoni. Posłowie żartowali na korytarzach sejmowych z tej piersówki. Nie wiedzieli jednak, że Ross musiał dużo pić, by nawilżyć śluzówkę.

- Nie chciałem wtedy publicznie obnosić się ze swoimi problemami - tłumaczy dziś polityk Platformy. Cieszymy się, że szybko wrócił do formy

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki