Wypadek autokaru: Autobus nie miał z tyłu pasów bezpieczeństwa. Mogły uratować ofiary

2010-09-28 12:08

Rozmiar tragedii pod Berlinem mógł być znacznie mniejszy gdyby wszyscy pasażerowie byli zapięli pasy bezpieczeństwa. Wiele ofiar wypadku wypadało przy uderzeniu w filar wiaduktu wypadało przez okna na autostradę. Biegły sądowy uważa, że gdyby byli przypięci do foteli może udałoby się ich uratować. Ale pasy bezpieczeństwa były tylko z przodu pojazdu, a z tyłu zginęło najwięcej osób.

Przebieg koszmarnego wypadku na autostradzie A10 w Schoenefeld nieopodal Berlina mógłby wyglądać zupełnie inaczej gdyby pojazd, którym podróżowali uczestnicy wycieczki ze Złocieńca spełniał normy bezpieczeństwa.

Przeczytaj koniecznie: Wypadek autokaru: Karolinka zginęła w swoje 13 urodziny

Biegły sądowy, Jacek Pok w rozmowie z Radiem Szczecin zauważa, że w 12-letnim polskim autokarze firmy Pol-Bus owszem były pasy bezpieczeństwa, ale tylko z przodu autobusu. Podróżni z tyłu siedzieli na fotelach bez żadnych zabezpieczeń. Po uderzeniu w filar wiaduktu to pasażerowie z ostatnich siedzeń wypadali przez okna. Kiedy na miejsce masakry przybyli ratownicy, zwłoki zwisały bezwładnie z wnętrza autobusu.

Jak to możliwe, że pojazd bez pasów został w ogóle dopuszczony do ruchu drogowego i jeździł w tak odległe trasy?

Pok tłumaczy, że w Polsce od 3 lat obowiązują przepisy dopuszczające rejestrację jedynie autobusów wyposażonych w pasy bezpieczeństwa. Jednak dopuszczają one do ruchu również starsze modele, w których producent pasów nie przewidział.

Patrz też: Niemcy: Wypadek polskiego autokaru niedaleko Berlina

Ekspert jest zdania, że należy zmienić przepisy po to, by właściciele firm wynajmujących autobusy przewozili ludzi tylko pojazdami z pasami bezpieczeństwa.

 

Dopisz się do Księgi Kondolencyjnej:

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki