Odcięła syna z szubienicy w lesie. Przerażająca historia pani Katarzyny

2018-09-14 6:09

Gdy zobaczyła wiszącego na sznurze syna, pękło jej serce. Katarzyna Kryta (40 l.) z Paszkówki w Małopolsce, nożem odcięła swoje dziecko z leśnej szubienicy. Chłopak przeżył próbę samobójczą, ale nie chodzi, nie mówi. Wymaga specjalistycznej rehabilitacji, tylko ona może poprawić stan jego zdrowia.

Odcięła synka z szubienicy w lesie

i

Autor: Archiwum serwisu


– Nic tej tragedii nie zapowiadało – wspomina zajścia sprzed roku pani Katarzyn. No może fakt, że od jakiegoś czasu jej syn nie chciał jeść. Był maj, chłopak za dwa miesiące miał obchodzić 18- ste urodziny. Uczył się na stolarza, przeżywał pierwszą miłość. – Nie podobała mi się ta dziewczyna. Miałam wrażenie, że próbuje zmusić Sebastiana do wyprowadzki z domu, do założenia z nią rodziny, do dziecka. On nie był do tego przekonany, kłócili się – opisuje kobieta. Ale jak to z pierwszą miłością bywa, Sebastian był głuchy na rady matki.

Feralny dzień niczym nie różnił się od poprzednich. – Zawiozłam Sebastiana na praktyki, ucałowałam i powiedziałam, że go kocham – opowiada matka. - Wrócił do domu dwie godziny później niż zwykle. Seba rozmawiał ze mną i młodszym bratem, potem grał na komputerze – dodaje.

Chłopak poszedł do swojego pokoju. Wtedy jego dziewczyna zadzwoniła do pani Katarzyny i powiedziała, że Sebastian zamierza odebrać sobie życie. - Nie było go w domu. Jak oparzona wskoczyłam do auta, objechałam okolicę, ale nigdzie go nie znalazłam. Wróciłam, wpadłam do kuchni, wzięłam nóż. Coś ciągnęło mnie w stronę lasu – mówi matka.

W oddali między drzewami zobaczył buty syna. - Wisiał na sznurze ok 2,5 metra nad ziemią. Wyglądał jak trup. Ślina ciekła mu z ust, głowa skręcona była w bok. Nie mogłam do niego dosięgnąć, wdrapałam się jakoś na drzewo, odcięłam sznur i zaczęłam go reanimować - opowiada płacząc pani Katarzyna.

Resztę kobieta pamięta jak przez mgłę. Przyjechała karetka. Chłopak trafił najpierw do szpitala w Wadowicach, potem w Krakowie. Lekarze nie dawali mu żadnych szans, ale on przeżył. Teraz potrzebna jest rehabilitacja. Codzienna, żmudna, wielogodzinna w specjalistycznym ośrodku. Tylko ona może pomóc. Bo Sebastian sam nie je, nie chodzi nie mówi. Z mamą porozumiewa się za pomocą mimiki twarzy, mrugnięciem powieką.

Pobyt w ośrodku rehabilitacyjnym kosztuje nawet 17 tys. zł miesięcznie. - Proszę pomóżcie mi odzyskać syna – apeluje Katarzyna Kryta.

Sebastianowi można pomóc wpłacając pieniądze na konto fundacji, która opiekuje się chłopcem: FUNDACJA POMOCY DZIECIOM I OSOBOM CHORYM "KAWAŁEK NIEBA"
BANK BZ WBK 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374 tytułem: "1088 POMOC DLA SEBASTIANA KRYTA" WPŁATY ZAGRANICZNE:
PL 31109028350000000121731374 SWIFT CODE WBKPPLPP Title: 1088 help for Sebastian Kryta

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki