Zabił brata, bo puścił oko do jego dziewczyny. Rodzinny horror na Lubelszczyźnie

2018-12-22 15:35

Podobno za dziecięcych lat byli nierozłączni – Marcin M. (34 l.) i jego młodszy brat Marek (+32 l.) ze wsi Czemierniki pod Radzyniem Podlaskim na Lubelszczyźnie. Starszy z braci z zimną krwią zaszlachtował nożem młodszego, bo ten podczas wspólnego picia piwa pod chmurką puścił oko do jego dziewczyny Kamili F. (26 l.), a jej się to nie spodobało. Trzy miesiące temu Marcin W. wyszedł z więzienia, gdzie siedział za zabójstwo, teraz najpewniej grozi mu dożywocie.

Choć fizycznie do siebie podobni, charakterami różnili się całkowicie. 

- Spokojny, uśmiechnięty. Pracował w budowlance i nie przesiadywał pod sklepem z piwem w ręku – wspominają Marka W. ludzie. 

Jego starszego brata po prostu się bali. 

- Mruk, zamknięty w sobie. Cały w tatuażach. Z oczu patrzyło mu diabłem – kreślą obraz starszego z braci. Każdy w Czemiernikach doskonale wie, że Marcin M. spędził 15 lat w więzieniu za zabójstwo kobiety. Kiedy zabił, w 2003 roku, miał 19 lat. Odsiedział wyrok w całości, większość czasu przebywając w zakładzie karnym o zaostrzonym rygorze. Wyszedł jesienią tego roku i wrócił do rodzinnej wsi. Zamieszkał z bratem. Już na wolności poznał Kamilę F. , podobno chciał się ustatkować i założyć rodzinę. Niestety, lata spędzone za kratami niczego go nie nauczyły. Feralnego dnia, w czwartek 13-go grudnia we trójkę gościli się od rana. Po 13-tej zaszli na stację paliw, kupili alkohol. Pili za budynkiem stacji. W pewnym momencie w ręku kryminalisty błysnął nóż, z którym się nie rozstawał.   

- Jak ustalili śledczy między braćmi doszło do sprzeczki, w trakcie której 34-latek zadał ciosy – opowiada Piotr Mucha z policji w Radzyniu Podlaskim. - Po całym zajściu oddalił się z miejsca zdarzenia wraz ze swoją partnerką. 

To sucha policyjna narracja, bratobójca nawet nie spojrzał na leżącego we krwi Marka W., po prostu wziął za rękę swą ukochaną i jakby nic się nie stało poszli przed siebie. Pomoc wezwał klient stacji, który zobaczył nieprzytomnego człowieka. Oboje, morderca i jego dziewczyna wpadli po godzinie. Marek W. już nie żył – zmarł w szpitalu.

Poszło o dziewczynę. Jak ustaliliśmy nieoficjalnie, po kilku piwach Marek M. zaczął umizgiwać się do Kamili. Puścił do niej oko. Jego brat tego nawet nie zauważył, powiedziała mu o tym partnerka. 

- Okalecz go – miała zażądać….  

Marcin M. będzie odpowiadał za zabójstwo, natomiast 27-latka za nakłanianie do zabójstwa, nieudzielenie pomocy i utrudnianie postępowania.  Sąd Rejonowy w Radzyniu Podlaskim podjął decyzję o zastosowaniu wobec obydwojga środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania.

 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki