Zamiast złota wcisnął mi tombak

2008-07-19 4:00

Nie wszystko złoto, co się świeci. Na własnej skórze przekonała się o tym Marta Bronowicka (39 l.) z Sosnowca (woj. śląskie), która na wczasach w Tunezji padła ofiarą nieuczciwego sprzedawcy biżuterii w hotelowym sklepiku. Przemiły, uśmiechnięty od ucha do ucha sprzedawca wcisnął jej ordynarne podróby!

- Myślałam, że kupiłam trzy złote 18-karatowe łańcuszki. Za dwa zapłaciłam 200 i 250 złotych, za trzeci 300 złotych - żali się pani Marta.

W Polsce postanowiła sprawdzić jakość wyrobów i wtedy okazało się, że łańcuszki nie są nawet pozłacane. - To szmelc bez żadnej wartości! - denerwuje się kobieta. Straciła ponad 700 złotych. Ma żal do polskiej rezydentki, która gorąco namawiała ją do kupna "złota".

- Mówiła, że sprzedawcy na ulicy oszukują i reklamowała hotelowy sklepik ze złotem - opowiada pani Marta.

W biurze, które organizowało wyjazd, poskarżyła się na rezydentkę. - Usłyszałam, że to wyłącznie moja wina. Dlatego chcę ostrzec osoby wybierające się do Tunezji przed takimi zakupami - dodaje rozczarowana kobieta.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki