W środę, 23 marca Monika G. została zamordowana przez Sławomira B. na parkingu przed jedną z firm w Żernikach koło Poznania. Mężczyzna z zaskoczenia otworzył drzwi samochodu i zaczął dźgać swoją byłą partnerkę na oczach jej matki. Po zabiciu kobiety uciekł. Kilka dni później jego ciało znaleziono w bloku, w którym mieszkał.
Powiesił się. Teraz okazuje się, że do tej zbrodni wcale nie musiało dojść. Jak podaje TVN24 Monika G. już kilkukrotnie zgłaszała policji, że jest nękana przez byłego partnera. - Pierwsze zostało złożone 9 lutego, czyli dnia, w którym się rozstała się ze Sławomirem B. Zgłoszenie dotyczyło szarpania, popychania i wyzywania 21-latki przez mężczyznę. Postawiono mu wtedy zarzuty. Kolejne trzy zgłoszenia dotyczyły innych czynności seksualnych dokonanych przez Sławomira B., namawiania do odwołania złożonych wcześniej zeznań oraz zamieszczenia w internecie kompromitującego dziewczynę filmu - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
Z kolei "Gazeta Wyborcza" informuje, że 21-latka miała również pisać maile do prokuratury z prośbą o połączenie spraw w jedno dochodzenie. Niestety jej prośby obeszły się bez echa. W związku ze sprawą ze stanowisk odwołani zostali: komendant Komisariatu Policji Poznań Nowe Miasto oraz naczelnik i zastępca naczelnika wydziału kryminalnego.
Brak nadzoru nad sprawami i nieprawidłowy obieg dokumentów przyczyną odwołania komendanta i 2 przełożonych w KP NM. Chodzi o nożownika.
— Andrzej Borowiak (@BorowiakPolicja) 29 marca 2016
Zobacz: Zadał 60 ciosów nożem i uciekł. Nożownik z Kórnika skazany na 25 lat