Zatłukł Patryka na śmierć, bo porysował mu ukochanego golfa. Makabryczna zagadka wyjaśniona!

2020-08-07 15:33

Był maj 2009 roku. Pieszyce (woj. dolnośląskie). Patryk (21l+) odprowadził swoją dziewczynę na przystanek. Para pożegnała się jak zwykle czule: chłopak wyściskał swoją ukochaną, pogłaskał po brzuchu, który skrywał ich dziecko. Wtedy para widziała się ostatni raz. Kamil poszedł do kolegów. I słuch po nim zaginął.

Przez 11 lat rodzina Patryka myślała, że chłopak zaginął. Że uciekł z domu, bo pomieszało mu się w głowie i żyje gdzieś daleko, nie chcąc mieć z nikim kontaktu. Przez te wszystkie lata bliscy szukali Patryka. Wierzyli, że pewnego dnia odnajdzie się cały i zdrowy. To jednak były płonne nadzieje. Niedawno okazało się, że chłopak został zamordowany, a jego ciało przez 11 lat leżało w stawie, niedaleko rodzinnego domu. Niedawno ktoś dostrzegł ludzkie kości, które wystawały ze stawu, gdy woda w nim opadła. To były szczątki Patryka.

Patryk jednak nie zaginął! Wyjaśniono zagadkę zaginięcia sprzed 11 lat

Dotarliśmy do śledczego, który zajmował się tą sprawą. Zgodził się podać nam wstrząsające szczegóły. Udało nam się dowiedzieć, co 11 lat temu wydarzyło się w Pieszycach. Szczegóły mrożą krew w żyłach.

Patryk, po tym, jak odprowadził ukochaną, spotkał się ze swoimi znajomymi z pracy. Zaczęli pić wódkę na posesji jednego z nich: Edwarda M (53l). Patryk w pewnym momencie miał już mocno w czubie, więc oparł się o płot. Niestety, konstrukcja nie wytrzymała naporu mężczyzny. Runęła wraz z Patrykiem. Na jego nieszczęście: wprost na Volkswagena Golfa II, oczko w głowie Edwarda. Samochód ucierpiał: widać było rysy. „Ty skur…, zaje… cię!” wrzasnął właściciel auta i rzucił się na Patryka.

Edward M., który w okolicy zawsze budził postrach, bo był agresywny, pięściami zaczął okładać Patryka. Aż w końcu go zabił. Gdy ocierał zakrwawione dłonie, powiedział chłopakowi, z którym też pił: „piśniesz słówko, a skończysz jak on”. Ciało zamordowanego trafiło do stawu.

Przez następne lata Edward M. cieszył się wolnością. W rodzinie Patryka doszło zaś do tragedii. Powiesił się jego brat.

- Edward zaczął rozpowiadać, że zabił się, bo dręczyły go wyrzuty sumienia. Opowiadał ludziom, że to brat zabił brata – zdradza nam śledczy.

W końcu jednak w Prokuraturze Rejonowej w Dzierżoniowie postanowili przyjrzeć się sprawie na nowo. Wtedy też uznano, że Kamil został zamordowany. Edward M. nie przyznaje się do winy. Trafił do aresztu. Niebawem rozpocznie się jego proces, bo akt oskarżenia trafił już do sadu w Świdnicy. Mordercy grozi dożywotnie więzienie.

Źródło: Zatłukł Patryka na śmierć, bo porysował mu ukochanego golfa. Makabryczna zagadka wyjaśniona!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki