Było kilka minut po godz. 8 rano. Około 35-letni mężczyzna wszedł do jednej ze szkół wraz z rodzicami odprowadzającymi dzieci do szatni i klas.
Dyrektorka placówki spotkała go na korytarzu. Kobieta od razu wyczuła, że coś jest nie w porządku. - Zapytałam, kogo szuka, a on powiedział tylko, że nie mogę mu pomóc i odszedł - wyjaśnia Agnieszka Duszyńska (45 l.).
Stało się jasne, że mężczyzna nie jest rodzicem. Wszedł jeszcze do jednej z klas i przez chwilę udało mu się porozmawiać z 11-letnim uczniem. Stamtąd wyprowadzili go już pracownicy szkoły.
- Dla mnie najważniejsze było jak najszybsze pozbycie się tego mężczyzny ze szkoły- wyjaśnia Agnieszka Duszyńska.
Szybko wyszło na jaw, że dzieci widziały mężczyznę już wcześniej kilka razy, jak kręcił się w okolicach szkoły. Policja nie wyklucza, że to zboczeniec szukający ofiar wśród dzieci. Portret pamięciowy na podstawie rysopisu i zeznań świadków sporządzony przez "Super Express" przekazaliśmy funkcjonariuszom. - Dla nas współpraca ze społeczeństwem jest bardzo ważna. Materiały przygotowane przez redakcję "Super Expressu" wykorzystamy w śledztwie - mówi Mariusz Mrozek ze stołecznej policji.