WARSZAWA: Zginęli wracając z pracy

2013-02-25 3:00

Tragedia na wylotówce w Markach. Na czerwonym świetle na skrzyżowanie wpada rozpędzone auto. Wbija się w osobówkę, którą z pracy wracali młodzi ludzie. Samochód, który ich taranuje, prowadzi odurzony alkoholem Ukrainiec. Miał we krwi ponad 2,5 promila alkoholu. Młodzi giną na miejscu, pijany pirat jest w Szpitalu Bródnowskim. Ma małe szanse na przeżycie.

Iza B. (†21 l.) i Michał S. (†27 l.) pracowali wspólnie w pizzerii w Markach. W zeszłą sobotę nie wrócili do domów. Zabił ich pijany pirat. Tak ten tragiczny wieczór opisuje ich kolega z pracy. - Siedzieliśmy w pracy razem do 22. Potem rozeszliśmy się do aut. Wtedy nawet zapytałem Izę, czy jedzie ze mną, czy z Michałem - wspomina Przemysław Borkowski (33 l.), kolega z pracy, a zarazem świadek wypadku. Dziewczyna wsiadła do Michała.

- Jechaliśmy w dwa auta w stronę Warszawy. Gdy dojechaliśmy ulicą Wspólną do świateł z Piłsudskiego, paliło się czerwone. Gdy tylko zabłysło zielone, Michał ruszył, ale nagle się zatrzymał, bo tuż przed nim przejechała na czerwonym ciężarówka. Odczekał chwilę i znów ruszył i wtedy na lewym pasie wbił się w jego auto rozpędzony samochód - opowiada Przemek. 22-letni Olech M. to obywatel Ukrainy. Podczas wypadku miał ponad 2,5 promila alkoholu. Teraz leży w Szpitalu Bródnowskim w stanie krytycznym z objawami śmierci pnia mózgu. Lekarze nie dają wielkich nadziei.

Dziennikarze "Super Expressu" pojechali na miejsce wypadku, aby przyjrzeć się fatalnemu skrzyżowaniu. Wnioski są przerażające. Na każdym czerwonym świetle przejeżdża tu bez zatrzymania przynajmniej jedna ciężarówka. A co na to burmistrz Marek? - Sygnalizowaliśmy już ten problem do GDDKiA. Wczoraj spotkałem się z naczelnikiem z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, z którym dokładnie przyjrzymy się problemowi i spróbujemy poprawić sytuację - mówi "Super Expressowi" Janusz Werczyński, burmistrz Marek.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki