- Miało być pięknie i będzie, ale dopiero za kilka dni – wieszczą synoptycy. Tymczasem musimy się trochę pomęczyć, bo temperatury od Tatr do Bałtyku więcej niż skromne (od 15 do 20 stopni), a w górach, gdzie sypnęło śniegiem, to nawet jakby zimowe. O opalaniu nie ma mowy, raczej o brydżyku w zaciszu świetlicy.
Ale cierpliwości! Bo już od środy-czwartku prawdziwe lato znów do nas zawita, najpierw nieśmiało (27-28 stopni), a na początku lipca, kiedy napłynie powietrze z Afryki, już na całego!