Zofia Janda: Wypuśćcie moją córkę ona tylko BRONIŁA SIĘ przed OPRAWCĄ

2012-06-21 4:00

Latami znosiła piekło, jakie w domu urządzał jej mąż. Myślała o dzieciach i w milczeniu przyjmowała bicie i wyzwiska. W końcu jednak coś w niej pękło. Katarzyna J. (28 l.) dźgnęła swojego oprawcę nożem.

- Wypuście moją córkę, ona tylko się broniła! - płacze Zofia Janda (58 l.) z Krasnegostawu (woj. lubelskie), matka Katarzyny. - Ona chciała uwolnić się od tego potwora... Tragedia wydarzyła się w niedzielę. Mariusz M. późnym wieczorem przeszedł do domu kompletnie pijany. Awanturował się. Przerażona Katarzyna nie chciała z nim rozmawiać.

- Powiedziała mu, że kładzie się spać i poszła do pokoju. Ale on ruszył za nią i brutalnie ściągnął ją z łóżka. Wtedy rozegrał się dramat... - opowiada matka kobiety. Jak ustalili policjanci, kobieta dźgnęła mężczyznę dwa razy nożem...

- Córka nie wytrzymała gehenny, jaką jej urządził - dodaje pani Zofia. On nie dawał jej spokoju. W domu regularnie pojawiała się policja. Oskarżona o usiłowanie zabójstwa Katarzyna trafiła do aresztu śledczego w Lublinie. Mariusz M. z przebitym płucem został przewieziony do szpitala. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Dzieci Katarzyny i Mariusza - Paulinka (7 l.), Karolina (6 l.), Wiktor (5 l.) i Maja (2 l.) - trafiły do domu dziecka. Zofia Janda ma nadzieję, że córkę uda się wyciągnąć z aresztu. Andrzej Stasieczek, szef Prokuratury Rejonowej w Krasnymstawie, przyznaje, że w tej sprawie istnieją okoliczności łagodzące.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki