Do tragicznych wydarzeń doszło 15 lutego, w sobotę, w jednym z domów w miejscowości Acerra koło w Neapolu. Jak donoszą włoskie media, pitbull zagryzł na śmierć 9-miesięczną dziewczynkę. Ojciec maleństwa powiedział policji, że około północy znalazł ją w łóżeczku, całą w kałuży krwi. Dziewczynka natychmiast została przewieziona na oddział ratunkowy kliniki Villa dei Fiori, ale lekarze nie mogli już nic zrobić. Dziewczynka zmarła. Pitbulla zabrała służba weterynaryjna ASL.
Włochy. Maleńka Giulia zginęła zagryziona przez psa
Portal Sky TG24, powołując się na ustalenia policji informuje, że wstępne dochodzenie wykazało, iż dziewczynka została zaatakowana przez psa należącego do rodziny, gdy jej ojciec spał, a matka była w pracy. Rodzice dziecka, niekarani 30-latkowie, są w szoku. Oboje zostali przesłuchani. Ojciec początkowo powiedział lekarzom, że jego córkę zaatakował bezpański pies. Wersję tę zmienił później w obecności policjantów. Wyjaśnił, że zasnął, czekając na powrót żony z pracy w pizzerii. Gdy zobaczył, co się stało, zabrał dziecko do szpitala. "Giulia zmarła na oddziale ratunkowym kliniki, wkrótce po przybyciu, wskutek zatrzymania akcji serca".
Pitbull zagryzł małe dziecko. "Można było tego uniknąć"
Włoskie media powołują się na rozmowy z sąsiadami rodziny. Ci twierdzą, że tej wielkiej tragedii można było uniknąć. Powiedzieli, że latem ubiegłego roku pies uciekł z mieszkania rodziny i zaatakował innego psa, który spacerował po okolicy z właścicielką. "Wszyscy mówili, że właściciel musi go zamknąć, bo był niebezpieczny, ale oni tego nie rozumieli. To dobrzy ludzie, matka dziewczynki pracuje w pizzerii, on jest barmanem. Nie rozumieli, że ten pies może zrobić krzywdę ludziom, a zwłaszcza dzieciom, w tym ich córeczce. Tragedia, której można było uniknąć" - mówią.