Prezydent Alberto Fernandez podczas swojego kilkunastominutowego wystąpienia na otwarcie 75. Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych rozgrzał cały kraj. Zaproponował innym państwom „strukturalną zmianę gospodarek” w celu „globalizacji solidarności” na świecie, zbiorowe porozumienie na rzecz „inkluzywnego wzrostu narodów” oraz zobowiązanie, że szczepionka przeciwko koronawirusowi jest „dobrem publicznym” globalne, sprawiedliwie dostępne ”dla wszystkich krajów”. - Nie czas na globalizację obojętności, ale na globalizację solidarności w wielu wymiarach - w obliczu pandemii koronawirusa - stwierdził Fernandez.
Jednak nie te szlachetne plany o solidarności globalnej i wspólnej walce z koronawirusem wybrzmiały najmocniej. Fernandez chce ratyfikacji umowy między Argentyną a Wielką Brytanią w związku z ich zajęciem wysp nazywanych w Argentynie Malwinami po wojnie z 1982 r. Według Fernandeza Wielka Brytania ignoruje wezwania do wznowienia negocjacji w trwającym sporze terytorialnym od prawie 200 lat. Co więcej, prezydent stwierdził, że Brytyjczycy chcą zgody na większą ilość wojska na wyspach, „które nie robi nic poza napięciami w regionie, gdzie panuje pokój i współpraca międzynarodowa”. Według Fernandeza Brytyjczycy mają również jednostronnie i nielegalnie wydobywać na wyspach surowce naturalne.
Co na to wszystko Wielka Brytania? Brytyjska prasa pisze o Fernandezie i jego wystąpieniu przed ONZ jako o agresywnych roszczeniach, kiedy jego rodacy z kretesem przegrali wojnę w 1982 r.
W czwartek 24 września Falklandczycy pójdą do urn, by zagłosować w referendum w sprawie jednego okręgu wyborczego dla całego archipelagu. Obecnie na Falklandach są dwa okręgi wyborcze. Pierwszy to stolica Stanley, która wybiera pięciu z ośmiu członków Zgromadzenia Ustawodawczego, oraz tak zwany Camp, który reprezentuje resztę terytorium i wysyła trzech przedstawicieli. Ośmioosobowe Zgromadzenie Legislacyjne czyli Gilbert House, jest w istocie autonomicznym rządem Falklandów, zajmującym się wszystkimi kwestiami poza obronnością i sprawami zagranicznymi. Tymi zajmuje się Londyn, a brytyjskie władze wiele spraw konsultują z mieszkańcami.